Co przynosi największe szczęście? Co powoduje największe cierpienie? Czyżby to byli nasi bliscy, a może nawet rodzice: ojciec czy matka? Przecież oni są symbolem miłości, bywają skłonni do największych poświęceń, nawet wtedy, gdy mają niepełnosprawne dzieci, które dla nich są wszystkim. Są również zupełnie inni rodzice.
Adrian sprzątał dziesięciopiętrowy biurowiec. Wyliczył, że wyciera klamkę w jedną sekundę i sześćdziesiąt siedem setnych. Liczył wszystko błyskawicznie, a może i szybciej. Spoglądał i potrafił rozkodować zamknięte drzwi.
Gdy sprzątał toaletę, w lustrze zobaczył płaczącego chłopca. "Nie będę go karmił", powiedział ojciec. "Zjadł osiem porcji". Adrian wciąż czuł głód. Czy pochodził z żołądka, czy z serca. Jego czaszkę wyłupał ojciec jednym uderzeniem, mimo to był dla Adriana wszystkim. I wciąż czuł głód. Na drugim piętrze zobaczył, jak idzie pustą drogą. Przed nim trumna matki.
Czyścił toaletę, zobaczył coś niepokojącego, zadzwonił,
gdzie trzeba. "Jak mam się do ciebie zwracać?" "Ty idioto, jak
wszyscy", odpowiedział z radością Adrian. Rozkodował zamek i wszedł do
laboratorium. Jego ulubiona biała myszka leżała z łapkami do góry. Była zimna.
Tak samo inne zwierzątka.
Adrian wszedł do sali komputerowej. Tylko on potrafił rozkodować zamek. Ale tu spotkał geniusza. Modyfikował kody, by zamiast lekarstw wytworzyć trucizny. Chciał zniszczyć ludzi. Nieporządek w rzędach cyfr zaniepokoił Adriana. Ułożył je z powrotem we właściwym porządku. Geniusz zaprogramował epidemie, które miały zniszczyć ludność Europy. Adrian zobaczył, że splątano obliczenia. Wyrównał je. I tak się zaczął pojedynek. Kto wygrał? Przecież jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz