niedziela, 29 stycznia 2023

Nagły błysk

 W tomie moich opowiadań "Tylko Ziemia", od wydania którego w roku 1986 przez wydawnictwo "Iskry", rozpoczęła się moja droga przez literaturę jest opowiadanie "SOS". Natknęłam się na nie, szukając materiału do podcastów, które zamierzam nagrywać.

Wydaje mi się, że sytuacja w nim opisana staje się w pewien sposób aktualna, umyślnie napisałam "w pewien sposób", gdyż ciągle się nią przywołuje i jesteśmy straszeni. A jest to rozbłysk światła. Po nim nie ma już nic: przestali istnieć ludzie; kraje, miasta i domy zostały zmiecione z powierzchni Ziemi. 

Jednakże coś ocalało. W pokoju pewnego wieżowca siedzi dwoje ludzi: mąż i żona, ale zwracają się do siebie stary i stara. Mężczyzna jest znakomitym elektronikiem. Wyposażył mieszkanie w wiele różnych urządzeń, by ułatwiły życie jego żonie. Teraz, po tym rozbłysku na każdym z nich rozbłysło światełko alarmu i urządzenie się popsuło, kawałki zaścielają podłogę. Na szczęście na oknie pozostało jedno urządzenie, które zaczerpnąwszy trochę światła, produkuje syntetyczną żywność, utrzymującą ich przy życiu.  Siedzą w pustym pokoju, odnosząc się do siebie agresywnie. Nie mogą się wydostać, gdyż zamek zardzewiał. Zaraz uderzy w ich wieżowiec silna wichura. Nagle słyszą stukanie: trzy długie dźwięki, trzy krótkie i znowu trzy długie. Sygnał SOS. Ktoś jest w tym wieżowcu, wzywa ich pomocy, a może przyjdzie, by ich uratować. Kobieta zamiast wrzeszczeć na męża, by nareszcie otworzył drzwi, przypomniała mu, jak kiedyś, gdy byli parą narzeczonych, lawina uwięziła ich w grocie, on odwalił kamienie i wyszli.  Mężczyzna usiłował otworzyć przerdzewiały zamek. Wtedy po raz pierwszy zwrócił się do niej po imieniu. Zaczęła w nich odradzać się dawna miłość. Czy da im siły, by walczyć o ratunek? 

Zamek nie puszczał, więc zaczęli razem napierać na drzwi, wreszcie wypadli na korytarz. Nie było nikogo, tylko drzwi do pustych mieszkań, a na środku podłogi korytarza wielka dziura. Czy tam, w głębi jest człowiek, który wystukiwał SOS? Nagle usłyszeli muzykę, zawsze w nich była, tylko usłyszeli ją dopiero teraz. Mężczyzna postanowił, że wejdzie do wyrwy, by ocalić człowieka, który czeka na ich pomoc. Musi zejść po gruzie i belkach. Żona go zatrzymywała, ale tym razem czułymi słowami. Zawsze go nazywała genialnym konstruktorem i teraz mu to przypomniała. Ale było za późno, trzasnęły deski i wyrwa go pochłonęła. Kiedy wreszcie w wyrwie pokazała się głowa ubielona grubo tynkiem, pochwyciła męża i zaczęła wyciągać na podłogę korytarza. Dociągnęła go do drzwi ich mieszkania. Usiadła, a ciało męża leżało obok. Zrobiło się jej zimno, głowa opadła na piersi. Nie żyła. Na ściany domu runęła wichura i po chwili zabrzmiały stukania: trzy długie, trzy krótkie i trzy długie. Ale nikt nie poruszył się w ciemności. 

niedziela, 22 stycznia 2023

Wielka księga pamięci

 

Mam dużą księgę o białych stronicach, ale nie są już puste, zabieram ją bowiem na każde spotkanie literackie, na którym prezentowałam swoje książki. Proszę uczestników, by napisali kilka słów i swoje nazwisko.  

Pierwsze odbyło się 28 lutego w roku 2004, a najnowsze 12 stycznia w "Literackiej, kiedy to prezentowałam swoją powieść "Złota ćma". 

 



Na obu spotkaniach widnieje nazwisko Tomasza Snarskiego, który obecnie jest organizatorem wszystkich przedsięwzięć literackich w tej kawiarni, która się nazywa Restaurant and Wine Bar i jest pięknym, eleganckim miejscem. To dzięki niemu gdańscy pisarze mają miejsce spotkań. 

 

Kiedy się zapełnią wszystkie strony, przekażę księgę do Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk, gdzie już jest wiele pamiątek po mnie, a ta będzie oczekiwać przyjścia jakiegoś doktoranta, który  zechce napisać pracę naukową na temat kultury literackiej w Gdańsku.

Obecna na spotkaniu Gabriela Szubstarska w swoim dorobku ma jedenaście tomów poetyckich. Jej książki „Jednostronnie” i „Zamglenia” zostały kolejno najlepszymi książkami poetyckimi na Targach Książki Kaszubskiej i Pomorskiej Costerina 2014 i Costerina 2016. 

Wiersz jej autorstwa jest wierszem miesiąca:

„Kapliczka”
Szedł dzisiaj śnieg,
miał kaprys taki,
rzucał w powietrze białe płatki.
Wodząc je starym zimy szlakiem,
sprawił, że w polu cicho siadły.
Śnieżnym westchnieniem przybrał płoty,
dał im puszyste kamizelki,
 wiejską kapliczkę okrył złotem,
postać Chrystusa srebrną mgiełką.
Szedł dzisiaj mróz, 
tak zimą bywa,
dachom przywieszał skrzące sople.
Kiedy jezioro szkłem przykrywał,
łzy czyjeś dojrzał.
Zamilkł, odszedł.
Łzy na sczerniałej twarzy świątka
Szronem zalśniły na policzkach.
I tylko wiatr pochylił głowę,
 przyklęknął w miejscu, gdzie kapliczka.

Monika Milewska, wielka pisarka, jest autorką wielu dzieł, wymienię jednak tylko moje ulubione: "Ocet i łzy", "Latawiec z betonu", "Ślepa kuchnia". Dziękuję, że znalazła czas na przyjście, i widziałam, że była zadowolona.

 

Na zamieszczonych zdjęciach grupowych zauważamy osoby znane w Gdańsku: Hanna Zych-Cisoń, Olek Żubrys, a także przyjaciół i znajomych: Ewa Augustowska, Danusia Godlewska, Mariusz Pomianowski i wielu innych, jak weseli i błyskotliwi młodzi panowie z Uniwersytetu Gdańskiego. Zadawali wiele interesujących pytań i fascynowały ich moje odpowiedzi, dotyczące sposobu pisania. Być może uznali go za dziwny, ale według mnie jest zwyczajny i oczywisty. 

 

A tak wygląda pierwsza strona księgi: Odczytajmy nazwiska i komentarze. Szymon Ciszewski umieścił taki wpis: "Dziękuję za niesamowite doznania literackie oraz ciekawe spostrzeżenia  na temat miejsca, w którym mieszkam - Biskupiej Górki".

 

Nie robię researchu, jak to jest teraz w obyczaju, korzystam z wiedzy, którą mam i codziennie poszerzam; nie sporządzam notatek, ale zanim zacznę pisać powieść, muszę zobaczyć w wyobraźni problem, sprawę, temat oraz postacie literackie. Dopracowuję szczegóły, pisząc codziennie i całość redagując wielokrotnie.  

 
Wszystkim serdecznie dziękuję, że znaleźli czas na spotkanie literackie i zapraszam na kolejne, organizowane w "Literacka Restaurant &Wine Bar", słynącą z wytwornych bankietów, do których zachęcają przystojni dżentelmeni. 



niedziela, 15 stycznia 2023

Nie tylko ja

 "Bursztyny literatury" to tytuł spotkania w kawiarni "Literacka" we czwartek 12 stycznia 2023. "Złota ćma", powieść  o bursztynie i o wielkiej tajemnicy ukrytej w tej niezwykłej inkluzji, stała się w naturalny sposób symbolem i tematem spotkania. Doktor Tomasz Snarski, który ożywia życie literackie w Gdańsku, zaplanował spotkania i je organizuje, prowadził również to o ćmie, o tej książce i wielu innych. 

Nie tylko ja należałam do grupy pisarzy, dyskutujących o literaturze w tym dniu. Przede wszystkim Tomasz Snarski, autor poetyckiego tomiku "Przezpatrzenia",  także innych oraz dzieł naukowych. Przybyła również Monika Milewska, autorka ulubionego przeze mnie dzieła "Ocet i łzy" oraz Gabriela Szubstarska - wybitna gdańska poetka. 

"Emma Popik napisała mnóstwo książek. Dla nas jest znakomitą propagatorką szeroko rozumianej kultury. Promuje młode talenty. Nieustannie tworzy: w przygotowaniu trzy kolejne tomy.

Pani Emma jest niezwykle skromna, co w świecie ludzi pióra jest rzadko spotykane. Wiemy, jak wygląda jej praca nad książką, co jest inspiracją twórczą, czego nie lubi, z kim się wykłóca o słowa" - napisała o mnie Gabrysia Szubstarska.

 Cieszę się, że przybył Olek  Żubrys, który tak wspaniale animuje życie kulturalne wśród seniorów. Spotkanie zaszczyciła Hanna Zych-Cisoń i  Ludwika Sikorska, a ja z wielką przyjemnością przywitałam koleżanki i kolegów, którzy czytali moje książki. Wielu młodych panów zadawało mi masę ciekawych pytań. Ileż spraw ich fascynuje! Są naprawdę wspaniali. Pytali, czy robię research. Odpowiedziałam, że trzeba pisać to, o czym się wie. Ostatnio przeczytałam "Pamiętniki Jenerała Józefa Sułkowskiego", zaczęłam "Stan oświecenia w Polsce" Kołłątaja i codziennie słucham "Radia Naukowego". Kiedy zabiorę się do pisania kolejnej książki, nie będę musiała szukać wiadomości, wybiorę z tych, które mam. Widzę niezliczoną liczbę scen, w których uczestniczyłam, choćby jako obserwatorka, żyją w mojej pamięci i nie znikają, patrzę na poruszające się osoby, słucham ich słów.  Kiedy pojawi się odpowiedni wątek, wystarczy je zapisać. Nie od razu mamy gotową książkę, wiele czasu i trudu zajmuje redakcja i korekta. O tym właśnie mówiłam na spotkaniu, mam nadzieję, że nie uznano tego za arogancję.  

 

niedziela, 8 stycznia 2023

W dobrym gatunku

 Moja powieść "Złota ćma" jest określana jako kryminał. Ten wątek nie całkiem można uznać jako dominujący. Oczywiście, zgodnie z prawidłami gatunku już w pierwszym akapicie oficer śledczy patrzy na człowieka, który wisi na łańcuchach, a palce jego stóp nie sięgają do bruku. Akcja toczy się w Muzeum Bursztynu, mieszczącego się wtedy w Katowni. 

Jednakże już w tej scenie pani kustosz wykorzystuje niezręczny czas czekania na otwarcie gabloty z okazami bursztynu, by je wręczyć ważnym gościom z zagranicy. 
"Gdańsk był zawsze najbogatszym miastem Rzeczpospolitej - mówiła z zachwytem, wpatrując się w gości, by skupić ich uwagę. - Całe siedemset lat należał do królów Polski. Słynęli z wielkiej tolerancji. Nie pytali o wyznanie religijne. Nie interesowało ich pochodzenie etniczne. Wystarczyła im deklaracja: Chcę być obywatelem Rzeczpospolitej. Te słowa wypowiedział piwowar Hewelke, który zasłynął jako astronom Heweliusz. W podzięce polskiemu królowi nazwał jego imieniem odkryty gwiazdozbiór. I odtąd aż do końca świata będzie świecić na niebie Tarcza Sobieskiego". 
Akcja zaraz powraca do wątku kryminalnego: w bramie pojawia się elegancki pan z czarną walizeczką. Czyżby miał w niej okazy bursztynu i przybył, aby ratować honor miasta? "Nagle ponad bramą pojawiła się głowa. Człowiek ten musiał mieć nieomal trzy metry wzrostu." Atmosferę rozładowało pojawienie
się szczudlarza. 
Wywiadowca zauważył kogoś przemykającego po dachach z ogromną zręcznością. To Józio Dachowiec, ucieka, boi się, czyżby coś niepokojącego widział na placu?
I tak wątki przeplatają się cały czas. Musicie przyznać, że to dobry gatunek, nic dziwnego, że sięgnął po niego znany Umberto Eco. A kto zna imię tego dzieła? To zagadka, choć tylko intelektualna i trochę podpowiedziałam. 

 


niedziela, 1 stycznia 2023

Zespół Nieprzystosowania Społecznego


 Tak się nazywa choroba top klasy, czyli Zwyczajnych. W moim opowiadaniu "Zerol Zwyczajny wkracza w życie" opisałam jej objawy, zostanie ono zamieszczone w drugim tomie opowiadań, które będzie opublikowane przez wydawnictwo OdeSFa. Uznałam, że jego treść pasuje do pierwszego dnia kolejnego, roku, kiedy to wszystko zaczyna się od nowa.

Rodzina Zwyczajnych uważa się za top klasę. Dlaczego tak się nazywa? Trzeba to odgadnąć i zgodzić się z tym terminem lub uznać za nietrafny, jeśli dobrniemy do końca tekstu. Zerol, ich syn znajduje się pod opieka swego multka, czyli multikomputera. Pewnego dnia chłopiec uznał jednak, że jest nieszczęśliwy, a może nie całkiem szczęśliwy. Chciał ważnych wyjaśnień od swego wychowawcy, kiedy tamten chrząknął, by zacząć przemówienie, Zerol walnął go pięścią z góry i zbiegł w dół po schodach, a tam było zakazane terytorium. Leżały na półkach czasopisma z papieru, a na fotografiach chłopcy obejmowali dziewczyny . Zerol się nie zastanawiał, czy karta kredytowa rodziny pomieści taki wydatek. Tymczasem jego ojciec, dowiedziawszy się o chorobie, na którą powinni zapaść, udał się po poradę do firmy. Prowadził ją niejaki Picol, mieściła się na strychu, pomieszczenie jednakże dzięki technice  wyglądało ekskluzywnie. Picol trząsł się ze strachu, by jego wypożyczony plaptop nie wysiadł, zanim  on nie pozna problemu pana Zwyczajny. Miał szczęście, dowiedział się, że Zerol chodzi do szkoły dwa dni w tygodniu i to przez całą godzinę. Choroba Zespół Nieprzystosowania Społecznego leżała jak komórka na dłoni. 

Zerol przymierzał się do figur ze zdjęć na okładkach czasopism, ćwicząc ze sprzedawczynią, która przyszła do niego do mieszkania po zapłatę. Mama Zerola odnowiła dawny romansik, a pan Zwyczajny używał sobie w kuchni z niejaką Żabcią. Trzeba było zatrzeć ślady, więc opróżniono lodówkę i szafki. Jutro jednakże należało zrobić znowu zakupy, jak to jest u Zwyczajnych. Szczególnie przed świętami, nieprawdaż? Potem będzie co wyrzucać. Znacie to, Zwyczajni, nieprawdaż?