niedziela, 27 listopada 2022

Niezwykła codzienność

 Umyślnie użyłam słowa niezwykła. Ten post poświęcam niezwykłemu człowiekowi: Jackowi Izworskiemu. Jego codzienność jest ograniczona stanem zdrowia, który potraktuję z dyskrecją. W jego książkach można utonąć i czytać je bez końca: choćby "Gwiezdne szczenię" czy "Węzeł Światów". Powstały w jego nadzwyczajnej wyobraźni, wspomaganej literaturą. 

Warto przytoczyć słowa Luizy Dobrzyńskiej na temat tego wspaniałego pisarza. Obfitość jego dzieł jest ogromna: powieści, opowiadania, bibliografia literatury fantastycznej. "Bez niego polska literatura fantastyczna byłaby uboższa o jedno optymistyczne, antywojenne spojrzenie w przyszło

ść, a także kilka wspaniałych światów (...). A we wszystkim, co napisał, motywem przewodnim jest pacyfizm i wiara w to, że ludzie mogą stać się lepsi, jeśli tylko tego zechcą. To piękne, szczególnie w czasach, gdy niemal cała literatura SF nastawiona jest na wojnę i bohaterskie opowieści o żołnierskich wyczynach. Niewielu jest takich jak Jacek Izworski, którzy widzą, jak dalece wojna nie ma nic wspólnego z bohaterstwem i jak bardzo jest ohydna."

Z moją opinią zgadza się wydawca: "Tak zwane miniatury literackie mówią bardzo wiele o horyzontach autora i jego światach wewnętrznych. Często nawet dużo więcej niż powieści".

Jak napisałam, mnie urzekła zwyczajna i banalna codzienność, z której powstała niezwykła fantastyka. Takie jest opowiadanie "Sierotka" , zamieścił je najpierw "Czerwony Karzeł" w roku 2015. W kabinie pierwszego nadświetlnego gwiazdolotu, odbywającego próbny lot w kierunku jądra Galaktyki pojawił się postrach miłośników szybkiej jazdy. Policjant zażądał dokumentów. Pilot rzekomo przekroczył wiele zasad ruchu w ciągu ostatnich pięciu minut. 

Pilot, Lishka domyślił się, że wlazł w środek jakiejś trasy międzygalaktycznej. Silnik został zablokowany.Na pytanie policjanta odpowiedział, cywilizacja Ziemi ma może dwa  lub trzy lata galaktyczne. Policjant wyjaśnił, że cywilizacjom, które nie skończyły czternastu lat zabrania się w ogóle lotów poza granice  układu. Lishka jako według norm galaktycznych - niemowlę potrzebował warunków dla dziecka. Wkrótce miały się pojawić specjaliści od wychowywania dzieci, potrzebny był również kojec. Nagle Ziemia zadrżała i zamieniła się w olbrzymi, płaski placek. Gwiazdolot zbliżał się do Słońca. Policjant pozwolił dziecku iść się bawić, ale wpierw chciał go nakarmić, więc rzeki zaczęły płynąć mlekiem, a brzegi były kisielem. Równie zabawne jest opowiadanie "Przedwczesne wyznanie", w którym opisano ciekawe zwierzęta, rozmnażające się przez przechodzenie jednej komórki z jednego ciała do drugiego.  Warto również się dowiedzieć, dlaczego mamy budować maszyny czasu. 

Czytelnicy powinni być wdzięczni Wydawnictwu OdeSFa za wydobycie twórczości Jacka Izworskiego z przeszłości i udostępnienie w formie książki, którą można wziąć w ręce i czytać bardzo długo, zważywszy również na jej liczbę jej stron. 





niedziela, 20 listopada 2022

Łagodny kosmos


 Powieść Jacka Izworskiego "Gwiezdne szczenię" odznacza się specyficzną atmosferą, jest odmienna od wszystkich powieści o dalekich podróżach w kosmos. 

W tekście "Od redakcji", zamieszczonym na początku tomu, Luiza Dobrzyńska wspomina, że zafascynowała ją nazwa serialu wydawniczego "Kosmos 1999". Czytała wówczas całą dostępną fantastykę, a więc głównie utwory pisarzy Bloku Wschodniego, czyli o tematyce pacyfistycznej, najbardziej przez nią cenionej. Do tego nurtu zalicza powieść Jacka Izworskiego. Jest redaktorką tomu i dzięki niej "nieśmiały koncept wznowienia Jego książki nabrał gwiezdnego wiatru  w żagle i powoli ewoluował"  - jak zauważa we wstępie do powieści Jacek "Franco" Horęzga Redaktor Naczelny w Wydawnictwie  Odmienne Stany Fantastyki, w którym powieść została wydana.  

Powieść opowiada o podróży kosmicznej statkiem "Horsedealer": z Ziemi najpierw poleciał na Kalmerię, a następnie dalej w głąb kosmosu. Wypraw ma być dziesięć, a opisana jest piątą z kolei. Wszystkie nazwano imionami sławnych ludzi. Był Kopernik, Ciołkowski, Gagarin i Carusto, który na początku XXII  wieku odkrył tachiony. Załoga liczyła trzynaście osób, narratorką jest Helena Borek, lekarka. Zna język polski. Urodziła się we Wrocławiu, na terenie Polski, obecnie  na terenie "środkowoeuropejskiego kręgu kulturowego". 

W pomieszczeniu obok sterówki stoi KUPA - Komputer Uniwersalnego Pilotażu i Astronawigacji. Nazwała go Kubusiem, znała przecież polski. Kosmonauci jadali śniadania, wypoczywali, grali w gry, a nawet trochę się nudzili, kiedy nie było pracy. W powieści panuje miła przyjemna atmosfera, będąca odbiciem uroku charakteru Jacka Izworskiego, autora powieści, osoby niezwykłej, wybitnej i skromnej. Chociaż los nie był dla niego łaskawy, lecz teraz jest ceniony i lubiany, a jego utwory niosą nam radość.



niedziela, 13 listopada 2022

Tytan. Czapki z głów.

Tytanem jest polski pisarz Jacek Izworski. Leży przede mną na stole książka,"Gwiezdne szczenię", wydana przez wydawnictwo OdeSFa Odmienne Stany Fantastyki. Prowadzi je Jacek "Franco" Horęzga. 

Książka ma podtytuł "Antologia osobista" i liczy 670 stron. Zawiera powieść tytułową oraz "Utwory dodatkowe prozą", liczne wywiady i recenzje. 

 

Powieść opowiada o wyprawie statku kosmicznego, załoga liczy kilkanaście osób. Powieść czyta się z wielką przyjemnością, a to ze względu na jej nastrój, utwór jest odmienny od książek wielu różnych odmian tego gatunku. Uważam, że każda książka zawiera w sobie charakter i duszę autora, z tego względu ta jest odbiciem Jacka Izworskiego. Ma on poważne problemy zdrowotne, mimo to dokonał tytanicznych dzieł: skończył studia, z tytułem magisterskim, nie podjął jednak pracy zawodowej. Jego nazwisko pojawiało się na łamach miesięcznika "Fantastyka", redagował "Bibliografię Polskiej Fantastyki". 

Napisał "Gwiezdne szczenię" w roku 1976, ale dopiero w dziesięć lat później książkę wydała Krajowa Agencja Wydawnicza, spychano ją z roku na rok. Kiedy ją wreszcie wydano, wprowadzono przepis, na podstawie którego zapłacono autorowi zaledwie dziesięć procent honorarium. Mimo to pracował i nadal pisał, choć utracił utwory z powodu awarii sprzętu elektronicznego, jak i nieuczciwości ludzi. Spotkał się również z dobrocią i pomocą. Andrzej Ziemiański powołał internetowe miejsce spotkań, uczestnicy przepisali utwory Jacka, wklepując tekst ręcznie. Inni starali się wymazać nazwisko pisarza z pamięci społecznej. Niszczyli zajadle i zaciekle. Po przeciwnej stronie pojawili się wielcy i wspaniali ludzie. Powoli kształtowali zarys działania, a w roku 2012 powołano fundację i właśnie teraz w  roku  2022 "domyka swój sztandarowy projekt - honorując życie i dorobek twórczy Izworskiego poprzez wydanie Jego opus magnum w formie antologii osobistej" - pisze Jacek "Franco" Horęzga we "Wstępie" do "Antologii osobistej".   Izworski jest jednym z filarów wydawnictwa, dzięki jego pracy podpisano umowy na 10-tomowy  cykl smoczy oraz książki Oksany Usenko jego przekładzie.   

"Antologia osobista" zajęła kilka lat przygotowań i kilkanaście miesięcy zespołowej pracy. Do zespołu redakcyjnego należy również Luiza "Eviva" Dobrzyńska. Tak wspomina dzień sprzed kilku dziesięcioleci, gdy kupiła w kiosku "Gwiezdne szczenię". "Jawił mi się jako niezwykły człowiek. Teraz wiem, że się nie pomyliłam - Jacek Izworski jest kimś naprawdę niezwyczajnym. Jego siła duchowa budzi mój podziw i powierzenie mi redakcji niniejszej antologii było szczególnym wyróżnieniem".

Honorem jest dla nas przytoczenie wypowiedzi  Marii Cowen  z wydawnictwa Royal Hawaiian Press: "Od bardzo dawno nie czytałam książki o tak dużej dawce pozytywnych wartości  jak "Gwiezdne szczenię". Autor podjął w niej trudny temat stosunków międzygatunkowych, które łatwo przełożyć po prostu na międzyludzkie, oraz przedstawił metody zażegnywania konfliktów  bez uciekania się do przemocy. Wrażliwość i głęboki humanizm Jacka Izworskiego  naprawdę poruszyły mnie do głębi."

Fundacja, wydawnictwo, działania ludzi skupionych wokół nich oraz twórczość i postać Jacka Izworskiego to dzieło nadzwyczajnej jakości duchowej, pokaz uczciwości i pomocy innym. Mam szczęści pojawiać się na kartkach tej książki wśród innych pisarzy, co uważam za zaszczyt, wierząc, że na niego zasłużyłam.  

niedziela, 6 listopada 2022

Przecież wszyscy wiedzą

 Napisałam książkę pod tytułem "Genetyka bogów". Słowo bogowie jest napisane małą literą, a nie wielką. Wiele osób się dziwi i zapytuje, czy to nie błąd. Nie, to jest poprawna ortografia. Tym słowem określa się wiele, choćby bóg filmu, czy muzyki. Mamy na myśli nadzwyczajną osobę, najlepszą w tej dziedzinie, o niebiańskich cechach i możliwościach.

Moja książka opowiada o bogach, których się widuje od najdawniejszych czasów, ale w bardzo dziwnych formach i sytuacjach. Aż trudno uwierzyć, jak bardzo się zmieniali ci rzekomi bogowie w ciągu stuleci. Wreszcie doszliśmy do naszych czasów. 

Kiedyś mieli aureole, co przetrwało, ale w innym znaczeniu, mieli skrzydła, bo przecież musieli mieć, jak by się poruszali. W naszych czasach mówi się o nich zabawnie:  latające talerze. 
Są również istoty, które na nich przyleciały. Poznaliśmy rzekomo kilka ich ras: od małych, zabawnych zielonych ludzików, poprzez brzydkie i niebezpieczne szaraki, aż do istot przypominających ludzi, o czym już pisałam. 




Jeszcze kilka dziesięcioleci temu  ludzie zbierali się  na pustych przestrzeniach, by obserwować przylot talerzy. Ta subkultura zanikła. W każdej epoce historii ich postrzeganie zależało od jednego: od stanu nauki i od sposobu pojmowania rzeczywistości. O tym jest właśnie "Genetyka bogów", książka została wydana w roku 1999. A jak teraz ich postrzegamy? Kto się domyśli?