niedziela, 26 czerwca 2022

Poecie po pysku

 

Debiutujący poeta ma okazję po raz pierwszy zaprezentować swoją twórczość przed publicznością. Wychodzi z domu pełen nadziei, wraca z podbitym okiem, rozczarowany środowiskiem, wsparcie rodziny nie pozwala mu się poddać. Młoda dziewczyna błąka się o poranku po okolicznych śmietnikach w poszukiwaniu odpadków do zjedzenia. Nie ma wiele czasu, musi zdążyć na pierwszą lekcję do szkoły. Świetnie się uczy, ale warunki życiowe nie pozwalają jej na rozwój. Tych dwoje pochodzi z różnych, skonfliktowanych ze sobą światów. A jednak poczują do siebie niezwykłą sympatię.


Akcja powieści toczy się współcześnie w Gdańsku i porusza aktualne problemy. Tematem jest ratowanie upadającej kultury podczas nagłej ciszy, czyli pandemii. Kultura to fundament narodu, jak powiedział Jan Paweł II, a słowa te przytacza jeden z bohaterów książki.

Problemy rodziny Bartka Górnickiego stanowią jeden z głównych wątków. Bartek, chłopiec po maturze, pragnie wydać tomik wierszy. Promuje go niejaki Lidek, umożliwiając mu spotkanie z publicznością w swoim klubie, który okazał się domem schadzek dla bogatych: dziewczyny idą z mężczyznami na piętro. Bartek zostaje pobity na scenie, do czytania wierszy w ogóle nie doszło. Lidek rzekomo zawiera z nim umowę na wydanie książki.

Jego rodzina zachowuje wielkopańskie maniery, lecz na eleganckiej kolacji podaje się chleb z cienkimi plasterkami sera i pasztetówkę. Pomaga im finansowo siostra ojca. Wspomina wciąż kulturę sprzed lat, ważne postacie, jak choćby Cybulskiego. To bardzo wartościowy wątek, czytelnicy mogą wiele dowiedzieć się o kulturze Gdańska sprzed kilkudziesięciu lat. Ariadna miała pewien konflikt ze służbami specjalnymi.

Ojciec nie ma charakteru i nie jest w stanie napisać książki, mimo że rzekomo nad nią pracuje. Powtarza: "Bądź mężczyzną", lecz nim nie jest, co syn spostrzega w końcu. Rezygnuje z literatury, chce studiować kierunek techniczny. Zmienia swoje życie, widząc upadek ojca.

Ważną postacią jest Olga Hetka, bardzo biedna piętnastolatka. Szuka jedzenia na śmietniku i w koszu w szkolnym bufecie. Bardzo zdolna, lecz prześladowana przez koleżanki i kolegów z klasy. Tępy belfer doprowadza do wyrzucenia jej ze szkoły, mimo że to ją w klasie pobito.. Zaopiekował się nią Kuba, najlepszy uczeń, zdobył dla niej komputer, pomoc socjalną i uczy ją, by wzięła udział w Konkursie Matematycznym w Oxfordzie. Dziewczyna zdobyła pracę jako kelnerka w klubie Lidka, lecz nie uległa demoralizacji. Nieustannie rozwiązuje zadania. Bartek chce ją zdobyć, zaimponować wiedzą, ale źle się zachowuje, co z tego wyjdzie?

Pewien starszy pan, naprawiający urządzenia w knajpie Lidka, dawny znajomy Lili, redaktorki free lance, okazuje się wielkim durniem, opowiadając o historii, jednakże podwozi Olgę uczciwie do jej domu. Wiele się dzieje wokół Lili. Kuba załatwił, żeby Lili przychodziła do niej uczyć się. Lili została okradziona przez dziewczynę, która jej sprząta, Olga została uznana za podejrzaną. Kuba pomógł jej się oczyścić.

W wątku politycznym bierze udział Wojtek, bardzo uczciwy i porządny. Otrzymuje zadanie i szansę pracy dla rozwoju kultury. Bierze udział w kilku zebraniach rzekomej partii, gdzie wychodzą na jaw ich nikczemne motywy.

Pan Gutter, cukiernik, dobry człowiek i życzliwy, został poproszony przez pana Rhode o pomoc w pewnej sprawie. Rhode mówi wyraźnie, że jest Żydem. Pan Gutter jest przerażony, ze względu na poprawność polityczną. Pan Rhode pragnie się włączyć w odbudowę zniszczonych fragmentów miasta, szczególnie dzielnicy Langfur, o której tak mówi, choć jest to Wrzeszcz. Ma poważne plany wpływania na miasto, które uważa, za należące do jego narodu.

Czy Wojtek zostanie wykorzystany, czy też uda mu się rozwijać kulturę miasta. Wiele konfliktów i trudności i sprzeczności, czy dadzą się rozplątać. Ludzie nie są jednowymiarowi, lecz skomplikowani, podobnie jak sprawy historii i kultury. Książka o problemach. Poruszam następujące wątki: polityczny, społeczny, miłosny, ale jak zostają rozwiązane?

 


niedziela, 12 czerwca 2022

Ocalenie

 
"Opowiem wam historię odnowy mojego świata. Był zdruzgotany i skazany na zagładę. Wśród płonącego asfaltu ulic przemykały się grupy ostatnich mieszkańców. Powtarzali sobie jednak pewną opowieść."
Już nie pamięta, od jak dawna mieszka w mieście, czy raczej w tym, co pozostało po domach i ulicach. Nie wie, dlaczego zblakły kolory i co się stało z dżunglą i z wodospadem, i gdzie podziały się zwierzęta, krzyczące z głębi zieleni.
Skakali w dół z wodospadu. Dlaczego zniknął ich świat, być może z powodu ludzi, którzy dawali im pieniądze za skoki do wody. Wszystko zginęło, pozostała tylko opowieść o wodospadzie, którą opowiadał im starszy człowiek, nazywany przez nich ojcem.

Jak pisałam w poprzednim poście na temat opowiadania "Wodospad", zamieszczonego w tomie "Plan", w mieście pozostała jedynie grupa nastolatków. Dostawali żywność od organizacji pomocowych, jednakże ci ludzie, zgromadzeni w białych namiotach planowali zniszczenie ocalałych, którzy przecież stanowili dla nich problem i zagrożenie. Po zakończeniu


działań wojennych miasto zamknięto i otoczono kordonem. Zakazano wstępu komukolwiek, czy to był przedstawiciel Human Rights Watch czy producent odżywek lub też przedsiębiorstwo rozbiórkowe, liczące na zysk. Potem przyszła nieznana choroba. Choć zdziesiątkowała pozostałych mieszkańców miasta, ale nie to było najstraszniejsze. Jej wynikiem była zła sława, wywołująca strach w świecie. Odtąd nikt już nie mógł opuścić miasta. Każdego uważano za nosiciela niebezpiecznych genowirusów.

Mieszkańców trzymała przy życiu karmiąca ręka świata. Dostarczano żywność i ewentualnie wszystko, czego by potrzebowały takie obdarte brudasy koczujące wśród ruin. Świat zewnętrzny, zadowolony ze swej szczodrości, czekał w poczuciu spełnionego obowiązku. Zbyt długo, ostatni mieszkaniec powinien już dawno umrzeć.

Oni jednak trwali na ulicach, gdzie osypywał się gruz i spadały bloki betonu ze stropów, uaktywniały się bomby i czyhała zaraza. To ich głupie trwanie przy swym nic nie wartym życiu, wyczerpało cierpliwość ludzi z zewnątrz. Eksperci zapewniali, że min próżniowych nie można uniknąć, jednak mieszkańcy je omijali. "

Demokraci z zewnątrz zaczęli zadawać pytania rządowi o prawa tych istot. Liberałowie podkreślili czerwonym ołówkiem kolumnę z wydatkami łożonymi na utrzymanie miasta. Karmiąca ręką świata zaczynała się zaciskać w pięść. Palce szykowały się do zakręcenia kraniku na rurce kroplówki. "

Pod gruzami pozostały jednak bomby, wydobywające się z głębi i z wyciem lecące pod niebo, by spaść z wielką siłą. Nagle od uderzenia wytrysnęła  woda, potem opadła. Było jej bardzo dużo, spadała kaskadami, jak silny wodospad. Zalewała gruzy i spływała ulicami. 

Samochody pomocy społecznej włączyły motory i z wielką prędkością odjechały. Opuściły to miasto na zawsze. Pozostał tylko sanitariusz, lekko upośledzony, ale nauczył mieszkańców wszystkiego, co im było potrzebne do przetrwania. 





 

 

 

 

 

niedziela, 5 czerwca 2022

I kto pozostanie

 "Leżał wśród gruzów na barłogu. Od deszczu ochraniał go nawis dawnego sufitu. Pod jego łożem ze skrzyń i desek, bardziej przypominających arkę, piętrzył się pagór. Tworzyły go pokruszone ściany i ziemia, wypluta z wnętrza. Zarósł drzewami i trawą. Jego łoże stało na samym szczycie, co dawało staremu widok na większą część miasta. Wyglądało tak samo jak i jego siedlisko: pagóry gruzów porośnięte rzadkimi drzewkami, wypiętrzającymi się spomiędzy osmalonych na czarno ścian.
Leżał wciąż z zamkniętymi oczami, czując na powiekach chłodne krople wody. 
- Zbudź się, zbudź! - dobiegł go głos. 
To był chłopiec, Halber, najstarszy ze wszystkich."

Akcja opowiadania "Wodospad", zamieszczona w tomie "Plan" toczy się w zrujnowanym mieście. Dorośli już wymarli, pozostały tylko dzieci, w różnym wieku. Tego ranka przyniósł nie tylko biopicie, wyglądające jak brudna ciecz, smak miała tak samo obrzydliwy jak wygląd. Chłopiec miał w torbie jedzenie, karmiła ich litościwa ręka świata.
Tego dnia przyniósł jeszcze wiadomość, której nie rozumiał. Wokół miasta pojawiły się białe ptaki. Czym są, rozumiał tylko mężczyzna, leżący w barłogu. To namioty pomocy medycznej, która przybyła, by ratować mieszkańców, kryjących się w ruinach.  Sanitariusze nosili maski na twarzy, by nie oddychać powietrzem tym samym, co dzieci w mieście. 


Mieli w rękach kije, jak chłopiec nazywał metalowe rozpylacze. Gdy wytryśnie z nich trujący gaz, tylko przybysze będą mogli oddychać. A co z dziećmi w mieście? Tylko starszy mężczyzna znał odpowiedź. Nagle usłyszeli głośne wycie, potem syczenie. Był to wir powietrza i gazów, który pędził do przodu, obracając się wokół swojej osi.

"- Wrzeciono – szepnął chłopiec przerażony.
Przemknęło obok ich pomieszczenia. Były pozostałością po działaniach wojennych, jakie się kiedyś toczyły w tym mieście. W ziemi drzemały tysiące min próżniowych. Wojsko nie znało sposobu ich zneutralizowania. Należało czekać, aż będą samoistnie wybuchać. Ludzie z zewnątrz nie mogli ryzykować własnym życiem i przyjść do spustoszonego miasta szukać min. Mogły być wszędzie. Wiedzieli poza tym doskonale, że wykopać ich nie można
Po zakończeniu działań wojennych miasto zamknięto i otoczono kordonem. Zakazano wstępu komukolwiek, czy to był przedstawiciel Human Rights Watch czy producent odżywek lub też przedsiębiorstwo rozbiórkowe, liczące na zysk. Potem przyszła nieznana choroba. Choć zdziesiątkowała pozostałych mieszkańców miasta, ale nie to było najstraszniejsze. Jej wynikiem była zła sława, wywołująca strach w świecie. Odtąd nikt już nie mógł opuścić miasta. Każdego uważano za nosiciela niebezpiecznych genowirusów.
Mieszkańców trzymała przy życiu karmiąca ręka świata. Dostarczano żywność i ewentualnie wszystko, czego by potrzebowały takie obdarte brudasy koczujące wśród ruin. Świat zewnętrzny, zadowolony ze swej szczodrości, czekał w poczuciu spełnionego obowiązku. Zbyt długo, ostatni mieszkaniec powinien już dawno umrzeć.
Oni jednak trwali na ulicach, gdzie osypywał się gruz i spadały bloki betonu ze stropów, uaktywniały się bomby i czyhała zaraza. To ich głupie trwanie przy swym nic nie wartym życiu, wyczerpało cierpliwość ludzi z zewnątrz."
I co się wydarzy, kto pozostanie przy życiu? A może była to ostatnia bomba próżniowa?


 i