niedziela, 30 stycznia 2022

Czarny kaptur na oczy

 Bartek należał do kulturalnej rodziny. Odpowiedniego poziomu pilnowała matka. Jadało się na obrusie, herbatę nalewała z dzbanka. Przed wyjściem do ludzi należało zmienić odzież, począwszy od bielizny. Ojciec  był profesorem na uczelni, lecz teraz, kiedy wszystko zamilkło, siedział w domu z pilotem w ręce. Starsza siostra ojca zajmowała kiedyś wysokie stanowisko, jej pieniądze zasilały poważnie konto rodziny.  Znała się na sztuce, działała w tej dziedzinie. Chłopak zaczął od wierszy, to oczywiste. I teraz idzie do klubu w Sopocie na swój wieczór autorski.

Tu kiedyś był teatr, do którego chodziła siostra ojca. 


Za moich czasów”, mawiała ciocia, „istniał miesięcznik literacki Litery, prowadził go Antek Fac, promowano młodzież, drukowano gazetki na uczelniach, a poza tym był klub Żak!”. Często o nim mówiła. Tu grał sławny Zbyszek Cybulski, zanim pochłonął go film. Odbywały się wieczory literackie, konkursy poetyckie, wokalne, był teatr, a poza tym kino w zabytkowej sali na piętrze, o przykurzonych ścianach. Młodzież oglądała festiwale filmowe, najświetniejsze produkcje zachodnie, sławnych aktorów, dzieła światowej klasy reżyserów, znanych do dziś, jak Antonioni czy Bergman. Młodzież tworzyła kulturę i sztukę. Znał wiele takich opowieści, toteż ucieszył się, gdy poparła jego zamiar.

Bartek był pewien, że ulicą Monte Cassino zmierza do miejsca, gdzie ceniono kulturę i prezentowano poezję kulturalnej publiczności. Dlaczego potem wracał do domu, naciągnąwszy czarny kaptur na oczy, by nikt nie spostrzegł podbitych oczu. Czy ktoś go pobił, z jakiego powodu. Historia Bartka to tylko jeden wątek powieści "Nagła cisza". Umieściłam ich jeszcze kilka, z pewnością zainteresują czytelników. 

Opisuję sytuacje z przeszłości, przypominam fakty. Z pewnością wielu z was chętnie powróci do tamtych lat, przecież za oknem panuje cisza. Co się stało, i najważniejsze pytanie: kiedy zabrzmią głosy ze sceny teatru, kiedy pójdziemy na wernisaże i odczyty? 

Otrzymałam z UG prośbę o wypełnienie ankiety i podanie odpowiedzi na pytanie: "Czy jestem gdańskim pisarzem". Długo się zastanawiałam nad odpowiedzią. Rozpoczęłam moją drogę literacką od utworów science fiction, czułam się istotą ludzką na planecie Ziemia. Wydałam osiem książek tego gatunku oraz osiem tak zwanych artystycznych. 

I znowu wracamy do Gdańska, jaki zapisał się w mojej pamięci i na kartach książki.

 "Szedł wciąż w dół pustą ulicą. Kiedyś tu się znajdowało biuro wystaw, oczywiście ciocia opowiadała, jak podziwiała nowoczesną sztukę, która wtedy, w czasach, gdy była nastolatką, przebijała się do świadomości ówczesnej warstwy inteligenckiej. Rzeźby utraciły kształty ludzkich ciał. Wystawiało tu wielu artystów z awangardy, która tak się nie nazywała, dla twórców była oczywistym nowatorstwem.

 A z kawiarni dobiegał dźwięk trąbki i głośny szalony jazz, gdyż zezwolono go grać, choć wcześniej nazywano zepsuciem płynącym ze zgniłego Zachodu."


Na okładce powieści wydanej w formie audio i ebooka wydawca Saga Egmont z Kopenhagi umieścił twarz dziewczyny.  Z pewnością to ważny wątek, tym bardziej, że chłopak się odwraca, umyka, a ona patrzy odważnie. 
Usłyszymy wkrótce dźwięki świata budzącego się do życia, ale nie wiemy, jakie słowa nam wypowie. 

niedziela, 23 stycznia 2022

Proste słowa, pokrętne działania

 "Raport" to moja pierwsza powieść sensacyjna. Została oparta na faktach, na prawdziwych wydarzeniach, w których brali udział realni ludzie. Żadna postać nie została przeze mnie wymyślona. Miałam możliwość czytania akt śledztwa. Pamiętam, jak silne wrażenie wywarły na mnie te zwyczajne słowa powtykane byle jak w krótkie, niegramatyczne zdania. Biła z nich jednak siła emocji, rysował się charakter prostymi krechami. "Tak" - oznaczało zgodę, "nie" - odmowę, żadnych subtelności. Odmowa dziewczyny jest straszną obelgą. Pewnych słów nie można przebaczyć.

Grała głośna muzyka, w bufecie stały butelki wódki, na którą każdego było stać i wszyscy pili z zadowoleniem. Tańczyli, wychodzili na zewnątrz z dziewczynami, wracali, jakby nic pomiędzy nimi nie zaszło. Wszystko było takie proste, choć nie zawsze.

"Idę z nią kawałeczek i od razu mówię, czego od niej chcę, a ona do mnie: "Toś ty taki!" - i tak zaczęła mi na ambicję wjeżdżać, o honorze gadać, że proszę siadać.A że ostatni nie jestem i szybko kapujący, zrozumiałem, że zanim ją się weźmie, trzeba gadkę odstawić. Niektóre dziewczyny lubią takie bajery, trzeba do nich słodko, za rękę wziąć, wódkę postawić, powiedzieć, że ładna, i takie tam inne głupoty - trudno, każdą się bierze na co innego. Nie wiem, co im po takim gadaniu, strata czasu tylko, przecież na tym samym się skończy, ale Mariolka właśnie do takich należała. (...) Ona mnie się cholernie podobała, gotów byłem dla niej chyba ze trzy dni nie pić. Grzecznie i po pańsku odprowadziłem ją do sali, od siebie już nie puściłem, usiedliśmy sobie w kąciku, żeby nas nikt nie widział, kawkę dla niej przyniosłem i tak szczęście dzióbek w dzióbek." Do sali wpadła jednak dziewucha, którą przed chwilą obrobił na łączce i zaczęła z wrzaskiem udowadniać, że są parą. Mariolka wstała od stołu, chłopak wziął sobie litra.


Nie wszyscy jednak reagują tak prosto i topią w wódce nieudane działania. Są i tacy, którzy odmowę uznają za straszliwą obelgę. Czują się zhańbieni i poniżeni. Taki zawód wierci w umyśle, nie można się pozbyć tego drążącego mózg robaka. Taką obelgę można zmyć tylko krwią. 

Ale jak znaleźć w tłumie szalejących i pijanych, kto jest skrzywdzony i kipi od nienawiści. Kręcą się tu i tam, są wszędzie, biegają, chodzą, tańczą, machają do siebie, krzyczą, roznoszą plotki. A zbrodnię można szybko popełnić, między jednym a drugim gestem, wołaniem, skokiem, przytuleniem dziewczyny na chwilę. 

"Raport" nie jest kryminałem, którego bohaterowie popełniają zbrodnie-łamigłówki, układające się w sploty tak wyrafinowane, jak kolory w kostce Rubika. Ta powieść nie snuje misternych intryg, dających sposobność funkcjonariuszom  organów  ścigania do popisów logicznych (...)." Czytamy na ostatniej stronie okładki.



Powieść w formie audiobooka, nagrana przez wydawnictwo Saga Egmont sprzedaje się zadziwiająco dobrze, w dużej liczbie egzemplarzy. Widocznie czytelnicy lubią książki, w których wszystko jest jasne. Nie wiemy tylko: kto zabił  . 


https://audioteka.com/pl/audiobook/raport-saga-egmont

niedziela, 16 stycznia 2022

Tajemniczy kod


Opowiadanie "Wrzuć pięć centów", opublikowane w formie audiobooka przez wydawnictwo Saga Egmont zostało najpierw zamieszczone w tomie "Plan" i wydrukowane na papierze jako książka. Znacząco wzrasta zainteresowanie audiobookami, wielu czytelników po nie sięga. Są wygodne, można słuchać za kierownicą czy podczas wykonywanie nieciekawych prac domowych, jak choćby gotowanie. Dla mnie są bardzo ważne, siedzę przy komputerze i piszę, trudno mi potem siedzieć i czytać. Chodząc po mieszkaniu podczas codziennych rutynowych czynności, słucham książek cały czas. Interesują mnie dzieła naukowe, słucham ich wielokrotnie, aż zapamiętam, przynajmniej znaczącą część, zresztą, nauka to moja pasja. 


Na ostatniej stronie okładki wydrukowano wypowiedź Maćka Parowskiego: "Emma Popik towarzyszyła 'Fantastyce' i 'Nowej Fantastyce' od szóstego numeru. W marcu 1983 roku ukazało się jej opowiadanie 'Mistrz', które wyznaczało nowe kierunki polskiej sf. Chodziło o prozę z ambicjami przede wszystkim artystycznymi, a nie prognostycznymi, pełną psychologicznych niuansów, pokazującą egzotyczne światy poddane dziwnym przemianom i rytuałom, a opisane z pozycji feministycznych i ekologicznych. Było to mroczne, okrutne, ale też po literacku piękne. Podobnie pomyślana  nowoczesna polska fantasy  (Sapkowski, Białołęcka, Brzezińska), horror (Grzędowicz, Orbitowski), fantastyka religijna (Dukaj, Sobota, Huberath) oraz feministyczna (Kossakowska, Tokarczuk) - narodziły się kilka i kilkanaście lat później."

Człowiek razem z dwiema dziwnymi postaciami wędruj po tajemniczym terytorium. Wszystko było wytworem pola psi. Nie wiemy, kiedy to się stało. Wędrowcy szukali Ziemi, nie zdając sobie sprawy, że po niej kroczą. Szukali dowodu na ich istnienie i na swoje własne. Spotykają postacie tak samo niezwykłe jak oni sami. Rzeczywistość psychiczna wchłonęła wszystkie byty. Materialna kobieta, którą spotkali, nie potrafiła im dać żadnej odpowiedzi. 

Poprzez most szła ku nim niesamowita postać okryta czarną płachtą. Miała twarz wykonaną z kości, jak to określili, a w ręku trzymała zakrzywiony nóż na długim kiju. Nie wiedzieli, kim jest. Przeprowadziła ich przez most ponad wiszarami, bryły ziemi wciąż spadały w głąb strasznej doliny. Stwierdziła, że to ona uzasadnia wszystko. Gdyby byli ludźmi, doskonale by to wiedzieli. Skoro była prawdziwa, dlaczego zniknęła w czarnej skrzynce przyczepionej do drążka?

"Wrzuć pięć centów" - przeczytał człowiek. - "Dolina grozy. Dzieciom wstęp tylko z dorosłymi". I to było wszystko, co pozostało po Ziemi i ludziach. Domyślili się, że było to kod, jednakże nie umieli go złamać. A ty masz pięć centów?    

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4978082/wrzuc-5-centow




 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4978082/wrzuc-5-centow

niedziela, 9 stycznia 2022

Kiedy nie było biologii

 Od tego wpisu będę zamieszczać wiadomości na temat moich książek. Pisałam dużo o innych autorach, trzeba wspomnieć o własnej twórczości. Skłonił mnie do podjęcia tej decyzji problem z moją stroną www.emmapopik.pl, która nagle padła. Informacje skończyły się na roku 2017, a od tego czasu wydałam kilka książek. Sporo czasu zajmie przywrócenie wiadomości, trzeba będzie przenieść wszystko na inny serwer i zrobić wiele rzeczy. A dlaczego zaczęłam od tego opowiadania? A dlaczego nie?

Opowiadanie "Wywiad z bogiem" jest pierwszym w tomie pod tym samym tytułem. Pytano mnie, dlaczego bóg napisałam małą literą. Są przecież bogowie w starożytnych  kulturach, w Sumerze, w Grecji i w innych krajach. To pojęcie abstrakcyjne uosabiające jakąś ideę. Trudno ją sobie wyobrazić, nadano więc konkretny kształt, najczęściej istoty ludzkiej, czasami ze skrzydłami innym razem w groźnej postawie siedzącej na tronie. A kim jest bóg z mojego opowiadania?

Nazywają cię bogiem na mieście, powiedział dziennikarz Hendrigo Psiuk. Muszę wyznać, że tworząc postacie literackie, często mam na myśli prawdziwe osoby. Znajomy, który mnie irytował lub był przykry w różny sposób, otrzyma śmieszne lub ironiczne imię, nikt się dotąd nie domyślił, nikt mnie nie pozwał ani nie zrugał, a ja mam zabawę i czuję ulgę

W opowiadaniu osobnik, nazwany bogiem, stał na platformie pod sufitem swego gabinetu. Nie odezwał się, Hendrigo postanowił wkraść się do danych na jego biurku, musiał być szybki, by pokonać konkurencję. Sposób się nie liczył, lecz rezultat, sukces. Potarł z zadowoleniem ręce, zobaczył wtedy, że opaska na jego przegubie zmieniła kolor na czarny. To go przeraziło: miał przed sobą niewiele życia. A spędził je tak wesoło na ucztach, zabawach i przygodach z pięknymi kobietami. Może ów osobnik na platformie będzie ratunkiem? Miał dziwną teorię. 


Twierdził, że istnieje materia biologiczna. Ale to przecież herezja. Nauka udowodniła, ze istotą życia jest energia. O istnieniu owego boga Hendrigo dowiedział się w zakazanej dzielnicy. Tam dopiero ludzie szaleli w swych ostatnich dniach, gdy czarne paski na ich przegubach stawały się coraz cieńsze. Drzwi w drzwi były restauracje, knajpki, bary, a chodniki wypełniały stragany pełne jadła. Ludzie szaleli ze szczęścia, dla nich były otwarte domy schadzek.

 A kiedy czarna nitka była już bardzo cienka i za chwilę miała zniknąć, ulicę przegradzano liną, za stolikiem zasiadał bankier.  Stawał przed nim mąż z żoną. Bankier kupował jej życie, mężczyzna przekraczał linę, kobieta rozwiewała się w powietrzu. Mógł sobie kupić butelkę energii, bo podobno przedłużała życie. 

Do brzegu dzielnicy zbliżały się fale oceanu. Był zielony, gęsty. Na wąskich błotnistych uliczkach leżały ciała, fale je zmywały i pochłaniały. 


To jest ta materia biologiczna? - Hendrigo wykrzyknął gniewne pytanie, unosząc głowę. Platforma zsunęła się aż do podłogi. Biolog zniósł duży szklany słój, w którym siedział nagi mężczyzna. Z czego został zrobiony, z materii biologicznej z pewnością. Silny i sprawny zaczął odkręcać wewnętrzne śruby, by się uwolnić. Okno się otworzyło, uderzając o ścianę, trzasnęło, kawałki szyb posypały się na podłogę. Hendrigo stał oszołomiony wyglądem biologa: niski, kudłaty. Podbiegł jednak do okna, krzycząc o poświęcaniu się bogów dla ludzi.



 Niebo nad oceanem rozbłysło. Człowiek biologiczny wyłamał się z łoskotem ze słoja. Błyskawica przeleciała niebo i fala oceanu wdarła się, by zmieść ten świat wraz z jego bogiem i  zasadą. 



https://lubimyczytac.pl/ksiazka/207608/wywiad-z-bogiem