Odpadziochy
Albo uszkodzony zdybek - tak nazywano dzieci oddane po urodzeniu do specjalnego zakładu, jak napisałam w opowiadaniu "Najpiękniejszy dzień na śmierć", zamieszczonym w tomie "Plan".
Dwoje takich dzieci, dziewczynka i chłopiec, przedostało się przez mur na łąkę. Dziewczynka umiała mówić tylko Gaga, a chłopiec Jac. Upadli na trawę, po raz pierwszy w życiu poczuli zapach kwiatów. W zakładzie nie poddawano ich żadnej terapii, choć tak zapewniano rodziców.
Na łące obudziły się ich zmysły, dotąd zamknięte, gdyż dzieci tylko leżały i czasami dostawały coś do jedzenia. W zakładzie zawyły syreny, dwóch strażników z bronią wyszło, by szukać uciekinierów. Na łąkę przyszedł również chłopiec z dziewczyną, mieszkający w osiedlu. Ich rodzice również oddali ich rodzeństwo zaraz po urodzeniu, gdyż ich mózgi nie funkcjonowały, jak ich zapewniano. Miały się rozwinąć dzięki terapii, ale rodzice nigdy się nie interesowali, co się stało z ich dziećmi.
Gaga i Jac biegli dalej, wchłaniali kolory, wrażeń przybywało. Jadący drogą wóz z zabawkami podwiózł ich kawałek. W sklepiku na stacji benzynowej oszołomiły ich zapachy cukierków.
Wtedy podjechał wóz z antyterrorystami, mężczyźni z bronią rozbiegli się tyralierą. Dzieci biegły ścieżką w górę. Wtedy zbudziła się świadomość chłopca. "Jestem" - powiedział. Padł strzał. "I ja jestem" - szepnęła dziewczynka. Jej ciało upadło obok chłopca.
Smutne hardzo
OdpowiedzUsuń