niedziela, 23 października 2022

Wyraźne nazwisko

 To oczywiście Bruno Zwarra. Dwie głoski r oraz dźwięczne w i z nadają temu nazwisku tonację.Ale nie z tego powodu je słychać. Jest chwałą dzielnicy Biskupia Górka. Właśnie trwa rewitalizacja tej dzielnicy. Mam nadzieję, że zachowa swój charakter, gdyż kocham w niej wszystko: kompozycję, okna, drzwi, bruki. Chciałabym, aby się zachowały. Na pewno nadal pozostanie Bruno Zwarra - w pamięci, muralach, tablicach i w mojej powieści "Królowa Salwatora".

 

Miała górę roboty. Elwira stała przed biurkiem zawalonym książkami. Leżały tam również mapy Gdańska i wiele fotografii Brunona Zwarry. Z przygnębieniem i niepokojem wodziła wzrokiem po poszczególnych egzemplarzach, usiłując obliczyć, ile czasu zajmie pobieżne choćby ich przeglądanie, a musiała poznać szczegóły, wynotować wydarzenia, które zaciekawią gości zaproszonych na uroczystość poświęconą pisarzowi.

Westchnęła i spojrzała na piętrzące się stosy książek. Skojarzyła je z górą piachu, przekopywała się przez nią dziecięcą łopatką. Pisała szczegółowy scenariusz uroczystości, rozdzielała role, a do każdej należało wyszukać cytaty z książek pana Brunona.


Spojrzała na ścianę. Już dawno zawiesiła na niej za szkłem portret pisarza, starszego mężczyzny o dość pociągłej twarzy. Pod ramką widniał napis: "Brunon Zwarra, gdański pisarz. Mieszkał na Biskupiej Górce".  Zasłużył na to, by go szanować i uczcić. Doskonałą okazją jest święto dzielnicy. Pisał o niej, o swoim mieszkaniu i o sąsiadach, Polakach i Niemcach. Poznał wielu dobrych, porządnych i uczciwych. Brakowało mu do setki kilku lat. Oby dożył do rocznicy stulecia niepodległości.

Jakże czułaby się zaszczycona, gdyby mógł zasiąść w fotelu, przyjmować życzenia i kwiaty, podpisywać książki, spoglądać na zawieszone na stelażach fotografie, ilustrujące wydarzenia i opisane miejsca, słuchać fragmentów, które będą czytać dzieci przychodzące do biblioteki. Ta część przygotowywanej uroczystości zajęła masę czasu: poprawiała dykcję. Uparła się, że nie będą czytać przez mikrofon. Takie popisy recytatorskie są w szkole po to, by nauczyły się mówić, oddychać z przepony, posyłać głos na salę. Cierpliwie poprawiała czytających i nie przepuszczała żadnego błędu.


Potarła ręką czoło, aby sobie przypomnieć, w którym tomie "Wspomnień gdańskiego bówki", znajdzie potrzebne sceny. Widziała w pamięci całe akapity, lecz nie zapamiętała numeru strony. Westchnęła, czekało ją przeglądanie rozdział za rozdziałem. Już wyciągała rękę, by sięgnąć książkę ze stosu na biurku. Ułożyła je tematycznie, dodając dzieła na temat miasta, jego zabytków i historii. Wystawały z nich tekturki zakładek. Sama je tam wkładała, zaznaczając ciekawe wiadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz