niedziela, 10 lipca 2022

Jak wymierzyć sprawiedliwość

 W jednej ze scen powieści Nagła cisza" koleżanka opowiada Lili o przeszłości swojej rodziny. Warto poznać takie wydarzenia, by porównać z innymi czasami. A może to nie była prawda, przecież powieść jest fikcją literacką.

"Dziadek miał pod Gdańskiem fabrykę dachówek. W tamtych czasach, tuż po wojnie, robił je w czterech kolorach. Niby to nieważne – wykonała gest rękoma – ale wtedy po tej strasznej wojnie ludzie również chcieli mieć ładne domy. Sprzedawał ogromne ilości, wkrótce do produkcji dołączył ładne płaskie cegiełki na wykończenie ścian. Konto rosło. I nagle ciach: fabrykę upaństwowili. Willę zabrali, bo przecież nowy pan dyrektor musi gdzieś mieszkać. 
- Tak z dnia na dzień wyrzucili was z domu?

- Byli łaskawi – Augusta wykrzywiła wargi w ironicznym uśmiechu – pozwolili zabrać meble. Cenne antyki schowaliśmy na strychu u zaprzyjaźnionych ludzi, resztę położyliśmy na podwórku, przykrywając plandeką. Te ze strychu znikły.
- Ukradli – rzekła Lili kiwając głową.
- Ci ludzie tłumaczyli, że nic nie wiedzą, ktoś w nocy je wyniósł, nie słyszeli.
- Po cichu wynieśli olbrzymie kredensy i ciężkie bufety – zadrwiła Lili. – Jasne, że byli w zmowie ze złodziejami.
- Ale cóż było robić – Augusta podniosła brwi – przecież nie mogliśmy pozwać ich do sądu. Któż przyznałby rację nam, kapitalistom, wyzyskiwaczom?
- Oczywiście - uśmiechnęła się krzywo Lili – sprawiedliwość dziejowa.  – Jej palce machinalnie wertowały książkę z zakładką „bogowie i sprawiedliwość”.
- Długo była wymierzana. Najstarszy syn dziadka nie dostał się na studia, gdyż był synem kułaka, obszarnika. Babcia miała ładny kawał ziemi, z tego powodu tak chłopaka zaklasyfikowali społecznie.
- Ziemię oczywiście zabrali. 
- Został tylko kawałek piaszczystej ziemi porośniętej drzewami.  I za te resztki staramy się uzyskać odszkodowanie. 

Jak sądzicie, czy to jest sprawiedliwość?



 Książkę wydało wydawnictwo Saga Egmont

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz