Bartek należał do kulturalnej rodziny. Odpowiedniego poziomu pilnowała matka. Jadało się na obrusie, herbatę nalewała z dzbanka. Przed wyjściem do ludzi należało zmienić odzież, począwszy od bielizny. Ojciec był profesorem na uczelni, lecz teraz, kiedy wszystko zamilkło, siedział w domu z pilotem w ręce. Starsza siostra ojca zajmowała kiedyś wysokie stanowisko, jej pieniądze zasilały poważnie konto rodziny. Znała się na sztuce, działała w tej dziedzinie. Chłopak zaczął od wierszy, to oczywiste. I teraz idzie do klubu w Sopocie na swój wieczór autorski.
Tu kiedyś był teatr, do którego chodziła siostra ojca.
„Za moich czasów”, mawiała ciocia, „istniał miesięcznik literacki Litery, prowadził go Antek Fac, promowano młodzież, drukowano gazetki na uczelniach, a poza tym był klub Żak!”. Często o nim mówiła. Tu grał sławny Zbyszek Cybulski, zanim pochłonął go film. Odbywały się wieczory literackie, konkursy poetyckie, wokalne, był teatr, a poza tym kino w zabytkowej sali na piętrze, o przykurzonych ścianach. Młodzież oglądała festiwale filmowe, najświetniejsze produkcje zachodnie, sławnych aktorów, dzieła światowej klasy reżyserów, znanych do dziś, jak Antonioni czy Bergman. Młodzież tworzyła kulturę i sztukę. Znał wiele takich opowieści, toteż ucieszył się, gdy poparła jego zamiar.
Bartek był pewien, że ulicą Monte Cassino zmierza do miejsca, gdzie ceniono kulturę i prezentowano poezję kulturalnej publiczności. Dlaczego potem wracał do domu, naciągnąwszy czarny kaptur na oczy, by nikt nie spostrzegł podbitych oczu. Czy ktoś go pobił, z jakiego powodu. Historia Bartka to tylko jeden wątek powieści "Nagła cisza". Umieściłam ich jeszcze kilka, z pewnością zainteresują czytelników.
Opisuję sytuacje z przeszłości, przypominam fakty. Z pewnością wielu z was chętnie powróci do tamtych lat, przecież za oknem panuje cisza. Co się stało, i najważniejsze pytanie: kiedy zabrzmią głosy ze sceny teatru, kiedy pójdziemy na wernisaże i odczyty?
Otrzymałam z UG prośbę o wypełnienie ankiety i podanie odpowiedzi na pytanie: "Czy jestem gdańskim pisarzem". Długo się zastanawiałam nad odpowiedzią. Rozpoczęłam moją drogę literacką od utworów science fiction, czułam się istotą ludzką na planecie Ziemia. Wydałam osiem książek tego gatunku oraz osiem tak zwanych artystycznych.
I znowu wracamy do Gdańska, jaki zapisał się w mojej pamięci i na kartach książki.
"Szedł wciąż w dół pustą ulicą. Kiedyś tu się znajdowało biuro wystaw, oczywiście ciocia opowiadała, jak podziwiała nowoczesną sztukę, która wtedy, w czasach, gdy była nastolatką, przebijała się do świadomości ówczesnej warstwy inteligenckiej. Rzeźby utraciły kształty ludzkich ciał. Wystawiało tu wielu artystów z awangardy, która tak się nie nazywała, dla twórców była oczywistym nowatorstwem.
A z kawiarni dobiegał dźwięk trąbki i głośny szalony jazz, gdyż zezwolono go grać, choć wcześniej nazywano zepsuciem płynącym ze zgniłego Zachodu."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz