Tytuł opowiadania jest dłuższy, ale te słowa oddają sens całego tekstu, a właściwie treść życia rodziny Zwyczajnych. Nazwisko coś nam mówi. Czyżby chodziło o nas? Niemożliwe, przecież my jesteśmy niezwyczajni, oryginalni i niepowtarzalni.
A cóż takiego robi robi rodzina Zwyczajnych, co jest treścią ich życia?
"Zwyczajny jest tylko
jednym z milionów, którzy zostawiali swe eurocentówki w obermarketach. (…) Zadowalał
się ha, ha, zwyczajnym luksusem, jak mawiał. Największym powodem do dumy był
poziom, jaki według własnej opinii, reprezentowali. Marketowy, powiesz, a jaki
jest twój?
Najcenniejszym przekonaniem
była konieczność nabywania następnych gadżetów. Były równie marne, jak
wszystko, za co tyle płacili. Zwyczajni musieli je przecież kupować. Nawykli do
wmawiania sobie potrzeb. Bo Zwyczajni oczywiście mieli wszystko. I to właśnie
wbijało ich w dumę." (…) "I na
tę właśnie odrobinę luksusu, która bynajmniej nie była podarowana, harowali
całe życie."
Tego dnia ich życie omal nie zostało zniszczone. Zwyczajny powrócił do domu po nieudanej próbie ratowania swego syna, Zerola. Chłopak wykazywał groźne cechy, które nie pasowały do cech rodziny, a to było niebezpieczne. "Pan Zwyczajny zauważył zaszokowany, że z kredensu wyrzucono wszystkie reklamówki znanych firm. Pani Zwyczajny skrzętnie je kolekcjonowała, by dowodziły możliwości rodziny. A teraz jej wspaniały zbiór został niedbale porozrzucany po podłodze." (…). W kuchni panował bałagan.
"Jego ręka nagle znieruchomiała. Niemal bowiem potrącił stojące na podłodze kieliszki. W każdym z nich coś na dnie pozostało. Pan Zwyczajny uniósł kieliszek i jego nozdrza załopotały od wciąganej woni. Odchylił głowę do tyłu i wypił resztkę. Państwo Zwyczajny, choć posiadali kieliszki, i to w dużej ilości, nic do nich nie wlewali. Nie pijało się tu alkoholu ze względu na jego wysoką cenę. Pan Zwyczajny ujął następny kieliszek i uniósł go do organu powonienia i radości i wysączył resztkę wódki. W życiu pana Zwyczajny jeszcze się nie zdarzyła tak piękna chwila. „Zaszaleję!” – postanowił." (…)
"Kiedy skończył,
spojrzał przez dno kieliszka. Od razu zobaczył swoje marzenie. Co więcej! Stało
się namacalne.
-
Muszę ci podziękować! - szepnęła laleczka, rzucając mu się w ramiona.
-
Za co?
-
Jesteś taki odważny! – Brzuchem przyparła go do kredensu.
-
Ja?
-
Zaimponowałeś mi.
-
Czym?
-
Bez namysłu stanąłeś w obronie kobiety. Przecież ten mężczyzna to były
bokser, który zabił na ringu człowieka.
-
Za - zabił? "
(…)
"Pan Zwyczajny poczuł, że kolejny kieliszek mocnego
alkoholu jeszcze bardziej podniesie go na duchu. Nalał sobie i szybko wychylił,
a wtedy blondyna wycisnęła na jego wargach mokrą pieczęć swych ust. Macając
ręką poza jej plecami, odstawił kieliszek na kredens.
-
Oszałamiasz mnie – szeptała.
Te słowa obudziły bestię,
która zawsze w nim drzemała.
-
O, tego się nie spodziewałam – zastrzegła Żabcia, bo ona to była.
Puszczania
się za darmo nie włączała do swoich obowiązków służbowych."
Kiedy do drzwi zadzwoniła pani Zwyczajny, w przerażonych oczach pana Zwyczajny pojawiła się prawda o wyglądzie laleczki, która okazała się niechlujną blondynką. Pani Zwyczajny miała w torbie z obermarketu czerwony sweterek i zaciskała w dłoni karteczkę z numerem telefonu. Jej dzień również był niezwyczajny.
Opowiadanie należy do zbioru pt. "Plan". Moje książki publikuje w postaci audio i ebooków wydawnictwo Saga Egmont.
https://www.taniaksiazka.pl/autor/emma-popik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz