Obudził się. Był w małym pokoiku. Statek kosmiczny "Helios" pozostał na orbicie stacjonarnej. Gdzie lądowniki, gdzie schowali im skafandry? Czy będą mogli wrócić po wyniki tej tak długiej wyprawy kosmicznej do planet Dzety: te dwie kobiety i siedmiu mężczyzn, których zebrano w sali. Gdzie się znajdują? Trzydzieści metrów pod powierzchnią w Osiedlu L-1. To Księżyc. Gdyby nie sygnały, weszliby od razu na orbitę okołoziemską. Dlaczego im zabroniono wylądować na Ziemi? Bo tam nie można żyć. Tak powiedział człowiek, który ma ich pilnować.
Na Ziemi są oni, powiedział, i będą przez wiele pokoleń, a mieszkańcy księżycowego osiedla mają przechować ludzką cywilizację, aż tamci znikną. Kim są? Odpowiedzi na to pytanie dowiemy się po przeczytaniu powieści Janusza A. Zajdla "Cylinder van Troffa".
Mieszkańcy osiedla ograniczyli kosmonautom możliwość poruszania się po korytarzach Osiedla. Tuż za ich pomieszczeniami korytarz przedziela krata. Jest zamknięta i nigdy jej nie otwierają. Przybysze nie zamierzają jednak rezygnować ze swoich zamierzeń: muszą się dostać na Ziemię, wszak nie byli na niej dwieście lat.
Chociaż powietrze było czyste, ale niedotlenione, mieszkańcy Osiedla nie dosięgali kosmonautom nawet do ramienia, ich skóra była blada, w ogóle trudno uwierzyć, że całe pokolenia mogły żyć bez słońca. Jeden z kosmonautów określił ich jako skarlałe blade szczury. Degeneracja nie była głównym powodem dążenia, by dostać się na Ziemię, wyjaśnienie znajdziemy oczywiście w odpowiednim miejscu. Chcieli uciec z Osiedla księżycowego nawet nie ze względu na okropne warunki.
Zaraz pierwszego dnia spotkali chłopaka o bardzo jasnych włosach, który w tajemnicy wcisnął jednemu z nich kartkę z podpisem "Komitet do Spraw Powrotu". Lunantropi również planowali ucieczkę z Księżyca, chociaż podobno na Ziemi nie dawało się żyć. Nikt jednak nie wyjaśnił, co tak przerażającego tam się dzieje. Mówiono tylko, że trzeba pozostawać w Osiedlu na Księżycu, aby przyszłe pokolenia mogły kiedyś powrócić na Ziemię.
Wkrótce kosmonauci
zauważyli, że oddzielająca krata została podniesiona. Chodzili swobodnie po korytarzach, gdyż stwierdzono, że nie są groźni. W telewizji ostrzegli jednak mieszkańców przed nimi. Niewielu do nich podchodziło, nikt nie chciał rozmawiać. Telewizja prezentowała głupie programy rozrywkowe, hałaśliwą muzykę. Drugi jednakże kanał był naukowy i solidny.
Chłopak z "Komitetu do Spraw Powrotu" zagadnął jednego z nich, by w ukrytym pomieszczeniu omówić możliwości ucieczki. Wkrótce wpadli strażnicy z latarkami i ich wyprowadzili, kosmonauta wyszedł pierwszy i poszedł przed siebie, nie oglądając się, nikt go nie zatrzymał. Strażnicy z latarkami przemykali na każdym z ciemnych korytarzy, drzwi do mieszkań były pozamykany. Straszna była niewola.
Z jednego z mieszkań dobiegły okrzyki przerażenia, siłą wyciągnięto starszego mężczyznę. Kobieta, ukrywająca się z tyłu, zachęciła kosmonautę do rozmowy w jej mieszkaniu. Wyjaśniła, że starszy mężczyzna musiał iść na emeryturę. Każdy z mieszkańców miał określony wiek na emeryturę, niektórzy jednak wyszarpali sobie specjalne przywileje, stworzyli elitę, rządzili nieuczciwie i w zmowie z jakimiś, o których kobieta nic nie wiedziała, oprócz tego, że byli zramolałymi staruchami, bogatymi i rządzącymi wspólnie z groźną kliką. Emeryturą nazywano śmierć. Męża jej wysłano samotnie na Ziemię, jak innych, którzy się sprzeciwiali nikczemnym układom w Osiedlu. Nigdy nie powrócił, podobnie jak inni. Wyłapali ich strażnicy, przemykający się ciemnymi korytarzami, świecąc ludziom w oczy ostrym światłem latarek. "Poszukaj mojego męża, kiedy się znajdziesz na Ziemi". Wiedziała, że da sobie radę. Być może domyśliła się, że planowali ucieczkę. Nie porzucili tej myśli, widząc koszmar życia w Osiedlu. Musicie wszystko porządnie zaplanować, powiedział im Komandor.
Krążyli po ciemnych korytarzach, aż pewnego dnia natknęli się na coś dziwnego. Jednemu z nich udało się dostać na wyższy poziom poprzez klapę, tam w ciemnym pomieszczeniu pracowały maszyny. W rogu stał oszroniony zbiornik napisem: "Uwaga, ciekłe powietrze".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz