niedziela, 4 czerwca 2023

Czarne światło



 Uczeni odkryli, że pewien odcinek genu wydziela światło. Nazwałam go marker i taki właśnie tytuł nosi opowiadanie w tomie "Szaman". Jest wyjątkowo łagodne i akcja płynie spokojnie. Uczestniczą w niej młodzi ludzie, niegdyś nazywani uczniami. Spotykają się na ulicy, tuż obok olbrzymiego i ponurego budynku, w którym kiedyś mieściła się szkoła. Nie było już potrzeby, by chodzić do niej codziennie. Kiedyś młodzi ludzie siedzieli nieruchomo w ławkach i każdy z nich miał krzywy kręgosłup. 

Nie musieli już uczęszczać do szkoły. Pobierali wiedzę zdalnie. Bern miał tego dnia urodziny, skończył szesnaście lat, był więc dorosły. 

Na ulicy spotkał kumpli: Koko i Profesorka. Po chwili dołączyła do nich Wiwi, tańcząc i wymachując nogami, wyobrażała sobie, że jest cheerleaderką, a przynajmniej wkrótce nią będzie. Nie widziała, jakie wrażenie robi na chłopakach  jej kręcenie biodrami. Właśnie zabłysła błyskawica na niebie. Zbierało się na burzę. Obok nich zabrzmiała muzyka i z podjeżdżającego samochodu zabrzmiał szczekający głos: Przychodźcie na szczepienia, są darmowe. Odkryjemy, czy fragment waszego genu wydziela światło Ten świecący fragment genu nazwano markerem. Ciekawe, jakie wskazuje inklinacje, zastanawiał się Bern. Skłonność do okrucieństwa i popełniania zbrodni - odpowiedział mądry Profesorek, który wraz z kumplem, nazwanym Koko kombinował, jak zaciągnąć dziewczynę do piwnicy. W biurze szkoły,  służącym teraz lekarskiej komisji badawczej, lekarze kombinowali, jak doprowadzić do tego, by wykazać, że jak największa liczba badanych będzie miała świecący marker. Przyniesie to znaczne zyski przedsiębiorstwu. Dowiemy się, kto jest zły i jaki marker ma Bern, który uwolnił dziewczynę z piwnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz