piątek, 26 stycznia 2018

Obcy w nas



Jak myślą ludzie? Odpowiedź na to pytanie stanie się ważna, wtedy gdy będziemy musieli zmierzyć się lub skontaktować z umysłem Obcych. Możemy na samym początku i z wielką pewnością założyć, że myślą inaczej niż my. A czy w ogóle coś czują. 


Wiemy, jakie zdarzają się nieporozumienia, czy raczej brak zrozumienia języka innej osoby i jej kodu obyczajowego podczas kontaktu radiowego  pilotów. Zwyczajne określenie "Nie sądzę", może oznaczać "Być może" albo też "Wykluczone". W pierwszym przypadku osoba słuchająca może sądzić, że nastąpi atak. I naciska czerwony guzik.  W naszym języku używa się określenia "Na pewno", co oznacza "Tak, może" albo "Może nie". "Czy on się z nią ożeni?" "O, na pewno". Co znaczy: "Bardzo wątpię". W angielskim "Interesting" oznacza "Nudne, nie chcę słuchać". Do Aliensów nie możemy  zwracać się tak dwoiście.
A jeśli Obcy  będzie nam przesyłał symbole matematyczne lub fizyczne o wysokim poziomie komplikacji? Możemy tak założyć, skoro Szaraki wyprzedzają nas w rozwoju o 100 tysięcy lat. Niewyobrażalną trudność sprawią wielkie obrazy o znacznym stopniu złożoności, zawierające w sobie skomplikowane bloki tematyczne, każdy może być jednym tomem encyklopedii. A skróty, uproszczenia? I znowu groźba naciśnięcia czerwonego guzika.  
Przeprowadzano wiele badań nad sposobem telepatycznego kodu Obcych, począwszy od pierwszego kontaktu, od Roswell.
Wiemy, że podczas porwań Obcy komunikują się  telepatycznie z ludźmi i ze sobą nawzajem. Ludzie opisywali, jak zachodzi ten proces: sygnał odbierany przez mózg jest natychmiast i automatycznie przetwarzany na słowa i zrozumiałe symbole.
Powszechnie się uważa, że telepatia jest umiejętnością słyszenia cudzych myśli we własnym mózgu. Osoby porwane, które doświadczyły takiej komunikacji, słyszą w swym mózgach rezonans.
Jak nazwać umiejętności zwierząt, choćby szczurów umykających wszystkimi szparami z okrętu, który zatonie, ale jeszcze nie opuścił portu? Co słyszą w swym mózgu psy, które ciągną swych właścicieli na wzgórek, nadciąga bowiem tsunami. Zatopi wprawdzie miasto, ale wszyscy patrzą na spokojną jeszcze wodę.
Udało się odczytać wiele dokumentów mimo zamazywania na czarno słów na temat Obcych,  którzy żyli jeszcze po wypadku w Roswell, byli ranni, pokaleczeni.
Osoby, które się do nich zbliżyły, nie słyszały słów, ale ludzie ci mogli podzielać z nimi cierpienia, głębokiego smutku i żalu za tymi, którzy zginęli w wypadku.
I w tym momencie każdego z nas przeszywa dreszcz przerażenia. Wyobraź sobie, że stoisz nad umierającym kosmitą i widzisz w swym mózgu jego ból, żal, cierpienia. Czyżby oni mieli uczucia takie jak my: smutek, przerażenie, tęsknotę? Co czuli medycy i uczeni w białych fartuchach, podchodząc do nich ze skalpelem, przyklejając im na czoła elektrody i słysząc w swych mózgach głośny płacz, wielki żal za towarzyszami, za planetą, której nie zobaczą. Czy kiedykolwiek mogli zapomnieć to tsunami cierpienia. Obcy, każdy z nas.

piątek, 19 stycznia 2018

Kółko i krzyżyk



Nie pamiętacie z pewnością niegdysiejszych doświadczeń naukowych, które fascynowały, w wyniki ich zostały uznane za tak szokujące, że nie dawano im wiary. Usiłowano udowodnić istnienie telepatii, odczytywania prostych informacji z mózgu drugiego człowieka. Eksperymenty przeprowadzano pod rygorem surowej kontroli. W jednym pokoju siedział człowiek, przed nim na stole kartki z narysowanym kółkiem i krzyżykiem. Wpatrywał się w skupieniu.


Powrócę do relacji na temat porwań ludzi przez Obcych. Przerażona ofiara, położona na stole laboratoryjnym i poddawana badaniom, widziała przed sobą olbrzymie czarne oczy pochylonego nad nią Szaraka. W jej mózgu pojawiały się różne, nawet skomplikowane informacje: od prostych słów uspokojenia: "Nie bój się, nic ci nie zrobimy". do skomplikowanych wiadomości na temat położenia planety obcych na mapie kosmosu, aż do wizji o przyszłości Ziemi.
Czy ludzki mózg posiada takie możliwości? Pytanie oraz idea stały się inspiracją do naukowych badań.
Zostały zapożyczone od Szaraków, które jakoś nie cieszą się wielkim szacunkiem. Może dlatego, że są małe, nieprzyjemne w dotyku, spełniają podrzędne funkcje na statku i robią ludziom paskudne rzeczy. Brak oficjalnych komentarzy odpowiednich służb, a odczytywanie umysłu przez Szaraki pozostaje w sferze folkloru i ufologów.
Tymczasem już incydent w Roswell przyniósł na ten temat wiele danych, o których się milczy. Pamiętamy oficera, który przykucnął w bazie przed zwiniętą płachtą plastyku, podpartą kijkami. Oficer patrzył pustym wzrokiem przed siebie, tymczasem wojsko ucinało przesyłanie wszelkich relacji na temat wydarzenia i żołnierze z bronią otaczali kordonem miejsce, gdzie podobno spadł balon meteorologiczny, ważący parę deko. Było jednak, o co się bić i czego strzec.
Nieszczęsny i bezbronny,  i nie wiadomo, czy w ogóle żyjący, niewielki Szarak został poddany wielostronnym i długotrwałym badaniom przez ziemskich uczonych. Pewnie oceniał ich tak, jak my potraktowalibyśmy "mędrców" z X wieku, którzy chcieliby zbadać nasz mózg. Być może jego psychika przetransferowała się do kosmicznych zasobów i została opatrzona etykietką z jego peselem. Pozostał tylko mózg jako organ, typowy jak twardy dysk do wymiany.
Badania prowadzone ówczesnymi narzędziami wykazały podobno, że Obcy może poprzez swój mózg kontaktować się z innymi mózgami.  Jednym słowem, jego możliwości psychotroniczne daleko wykraczały poza ziemskie dowody na temat przesyłania obrazu kółka i krzyżyka. Posiadał umiejętność komunikowania się.
Jak postrzegamy Szaraki? Może uważamy je za podrzędnych laborantów, wykonujących rutynowe czynności, a nordycy stojący z boku to właściwi menagerowie.  A jeżeli tak nie jest? Szaraki możemy uważać za coś innego niż wykonawców projektu  klasy zarządzającej na statku kosmicznym. Jeżeli kiedyś my z Ziemi wyślemy jakiś star trek, jego załoga będzie się składała z uczonych po kilku fakultetach i ekspertów o głębokiej specjalizacji. 
Gdzieś w jakimś clusterze na Drodze Mlecznej naukowcy odkryli planety, które mają po około dwanaście miliardów lat. Zaledwie w roku 2012 odkryto dwie planety, które mają po niemal trzynaście miliardów lat. Znajdują się w odległości mniejszej niż czterysta lat świetlnych od Ziemi. Wiek naszej macierzystej planety nie osiągnął nawet pięciu miliardów lat. Pomyślmy przez chwilę, jak mogła się rozwinąć cywilizacja na planetach, które są od nas starsze o osiem miliardów lat.
I jak będzie wyglądała Ziemia i ludzka rasa za te osiem miliardów lat? A jeśli oni wiedzą, bo już obserwowali  rozwój takich młodych cywilizacji, i nie tylko, wpływali również na ich rozwój? Czynią to również teraz. Ostatnio badania postępują bardzo szybko i nawet do ludzi zajętych codziennością docierają wiadomości o nanotechnicznych "urządzeniach", które będą "wszczepiane" do mózgu, poszerzając jego możliwości w każdej dziedzinie. Obecnie traktujemy te doniesienia jako ciekawostki albo fantazje szalonych miliarderów, którzy nie wiedzą, co robić z kasą. A jeśli za niedługi okres czasu będą dyskusje i spory na temat aktywacji mózgu dzieci po urodzeniu, identycznie jak na temat obecnych szczepień przeciwko chorobom.
 Załóżmy, że telepatyczne przekazywanie informacji oraz, poszerzmy to, psychotroniczne przesyłanie  dużych plików wiadomości z mózgu do mózgu, w dodatku z ogromną szybkością, nie bacząc na przestrzeń i czas, będzie warunkiem koniecznym dla odbywania dalekich podróży. Jesteśmy już do tego przygotowywani. Kiedyś z jakiejś "chmury" zaczerpniemy wiadomości i niezbędne dane, umożliwiające dalszą podróż i kontakt z cywilizacjami, jakie są na naszej trasie. Piękna to idea i staje się na naszych oczach, choć może nie całkiem zdajemy sobie z niej sprawę. Jesteśmy na początku. Pierwszy krok właśnie robimy. 

P.s. Przepraszam moich miłych komentatorów za zbyt krótkie i obcesowe odpowiedzi, liczę na to, że obecny post pobudzi senną komórkę wyobraźni i zachęci do podzielenia się ze mną przemyśleniami, jeszcze poprzez słowa, choć zapisane w chmurze. 

piątek, 12 stycznia 2018

Stopa Obcego



Nie ma oczywiście dowodów obecności Obcych na planecie Ziemia. Nie przebywali w przeszłości, choć mówią o ich pobycie podania i mity, ale kto by wierzył w bajki i historyjki starców z  prymitywnych plemion, palących "jakieś zioła". Współczesne relacje z pewnością uda się obalić psychiatrom, a obserwacje "naocznych" świadków w mig zetrą eksperci wojskowi, drapiąc się za uszami. Jednakże ślad pobytu jest, i to bardzo wyraźny. 


Musimy jednak przypomnieć sobie lekcje biologii ze szkoły, jeśli ktoś się jeszcze na nie załapał. Kiedyś nauka o pochodzeniu człowieka była prosta i jasna: Darwin stwierdził, że Homo Sapiens wyewoluował się z małp. W ostatnich jednak dziesiątkach lat wykopano tak wiele szczątków hominidów, że ewolucja dawno przestała być prostą drogą, na której każda cecha wyrastała z poprzedniej. Zamieniła się w gąszcz splątanych gałęzi i nie sposób dojść do ładu, wyewoluować jedną spójną myśl, prawdę i zasadę. Odkopano szczątki wielu prahominidów, a wszystkie nazwano bardzo naukowo: (Plesianthropus, Paranthropus, Zinjanthropus, Meganthropus, Pithecanthropus, Palaeoanthropus, Cyphanthropus, Euranthropus, Protanthropus) oraz bardzo wiele innych.
Tworzono również hipotezy dotyczące powstania ludzkiego mózgu. Jedną z nich stworzył polski naukowiec Konrad Fiałkowski członek-senior Institute od Electrical and Electronics Engineers. Specjalista od spraw komputerowych w  UNESCO. Autor ponad 80 publikacji naukowych oraz książek z zakresu informatyki, m.in. Maszyna ZAM-2 (1963, pierwsza w języku polskim książka o maszynie cyfrowej).
Jest znany jako autor książek z gatunku science-fiction. Hipoteza zakłada,  że następowała wcześniejsza adaptacja mózgu hominidów do warunków stepowiejącego środowiska tropikalnej sawanny Afryki Wschodniej. Stosowali wówczas specyficzną technikę polowania, polegającą na długotrwałym biegu. Nie przerywano go mimo zagrożeniu organizmu przegrzaniem. Model adaptacji został opracowany z wykorzystaniem pracy Johna von Neumanna na temat niezawodnych systemów z zawodnych elementów.  Tworzenie „zapasowych” neuronów i równoległych połączeń między nimi miało doprowadzić do szybkiego wzrostu mózgu, który nie był skorelowany ze wzrostem sprawności myślenia. Była to preadaptacja do późniejszego rozwoju mózgu.
Hominidy zamieszkiwały niemal całą Afrykę. W 1993 roku francuski badacz Michel Brunet odkrył na terenie Czadu szczątki australopiteka, pochodzące sprzed 3 – 3,5 mln lat. Odkrycie skamieniałości ponad 2,5 tysiąca kilometrów od Wielkiego Rowu Tektonicznego ukazało, iż zamieszkiwały rozległe obszary Afryki. Hominidy odznaczały się szaloną ruchliwością i odwagą, śmiało eksplorowały nieznane tereny, nie mając nawet kamienia w łapie i nie mogąc gwizdnąć na kumpla. Już dwa miliony lat temu po skolonizowaniu Afryki, twierdzą uczeni, udali się przez Bliski Wschód, Indie,  do Indonezji i na tereny Chin. Przypuszcza się, że dali początek hominidowi, którego szczątki znaleziono na Jawie. Odnalezienie szczątków sahelantropa w Czadzie zadało ostateczny cios teorii, według której przodkowie szympansów i ludzi rozdzielili się, gdy kontynent afrykański pękł na dwie części. Zgodnie z tą hipotezą hominidy ze wschodniej części (dzisiejsza Kenia, Etiopia, Uganda, Somalia, Tanzania) dały początek australopitekom i człowiekowi, te z zachodniej części (Dolina Kongo, Czad) natomiast – szympansom.
Wzrost australopiteków wynosił około 90 cm, ich mózgi rzeczywiście musiały się przegrzewać, gdy prowadziły pogoń za uciekającą gazelą. Inne źródła utrzymują, że odżywiały się pokarmem roślinnym. Były to korzenie, bulwy, nasiona i podobne, aż się nie chce tego powtarzać, zważywszy obfitość małych zwierząt i ryb, ptaków, jaj skorupiaków. W Afryce Wschodniej przed trzema milionami lat inny hominida miał około 130 cm i ważył do czterdziestu kg, samica była nieco mniejsza.
Jeszcze dwa miliony lat temu stopa hominida, odkrytego przez prof. Owena Lovejoya z Kent State University przypomina stopę szympansa, a nie człowieka. Żyjący wtedy Homo erectus podobno już nie bał się ognia, piekł na nim mięso, uczeni nie wiedzą, czy umiał ogień rozniecać. Antropolog Richard Wrangham uważa, że ognisko było źródłem ciepła i hominidy "zrzucały" futra, aż wreszcie po milionie lat albo po dwóch stały się gołymi Homo Sapiens.
Prof. Lovejoy jest autorem modelu, będącego próbą rekonstrukcji życia seksualnego i rozrodczego hominidów. Jakże wielka jest siła nauki, która potrafi odtworzyć tak tajemnicze i pradawne historie na podstawie kilku pokruszonych kości, niekompletnej czaszki i zębów.  Wyjątkiem i dowodem jest tu słynna Lucy w postaci niemal kompletnego szkieletu, odnaleziona przez Leakeya i jego żonę, co odbiło się, jak pamiętam, echem w całym świecie nauki.
Prof. Lovejoy uważa, że w grupach hominidów istniały monogamiczne pary. Ich mózg się rozrastał, dzieciństwo trwało dłużej, matki potrzebowały samców zaopatrzeniowców, którzy przynosili żywność. Skoro jednakże ewolucja mózgu trwała miliony lat, jak to dostrzeżono i jak zorganizowano
zmianę roli samców. Wiele zagadek.
Inni uważają, że nagość jest cechą płciową . Po wyprostowaniu się charakterystyczne dla szympansów obrzmienie genitalne samic zanikło. Pojawił się tam płat skóry płciowej, który się powiększał i rozszerzał, aż objął całe ciało. Minął milion lat czy dwa, nie wiadomo, nie ma również wyjaśnienia, dlaczego samce "łysiały".
Jak więc widzimy z tego pobieżnego i niekompletnego szkicu rozwój człowieka jest pasjonujący, teorie naukowe, hipotezy i modele rewelacyjne i doskonale się nadające na powieść fantastyczno-naukową.
Odkryto jednakże na małej wysepce  Trachilos niedaleko brzegu Krety odcisk stopy człowieka. Nie można jej pomylić z odciskiem nogi małpy czy innego hominidy. Człowiek przechodził tędy boso sześć milionów lat temu. Jeżeli był człowiekiem, a nie Aliensem na wakacjach, to trzeba zmienić teorie i hipotezy. Zresztą, jeżeli był Obcym, również.