poniedziałek, 27 listopada 2017

Nikt nie odgadł


A może ludzie porwani przez Obcych i poddani badaniu lekarskiemu po prostu to sobie wymyślili? Ale po pierwsze: kosmiczni lekarze nie noszą gumowych rękawiczek ani żadnej odzieży ochronnej. Owszem, to zabawnie brzmi, ale specjalnie podaję taki szczegół. 


Przerażają nas szpitalne inwazyjne procedury, boimy się wszelkich interwencji chirurgicznych - rozcinania skóry, potem zszywania, nawet zastrzyków. Może więc osoby, mające w bolesnej pamięci siebie na lekarskim białym łóżku, widzące lekarzy w zielonych fartuchach, trzymających skalpele czy strzykawki, nie mogąc zapomnieć drżenia, strachu i bólu, opowiadają potem psychologom pod hipnozą, że przechodzili badania przez Obcych w oświetlonej sali statku kosmicznego, unoszącego się ponad ich domem.
Wszelkie ich techniki badań i medyczne procedury są nam całkowicie obce, nie mają nic wspólnego z ziemskimi metodami, nie są znane naszym lekarzom, więc osoby utrzymujące, że przechodziły badania, nie mogą ich sobie przypominać. Nie możemy wspominać tego, czego nie przeżyliśmy. Absolutna odrębność technik badań jest najlepszym dowodem ich prawdziwości: zdarzyły się naprawdę, a nie w umyśle lub wyobraźni człowieka. Wszak podstawową zasadą filozoficzną jest formuła Kanta: "Nie masz tego w umyśle, co nie było w zmysłach".
Gdyby relacje o procedurach medycznych, stosowanych przez Obcych, były wspomnieniami bolesnych zabiegów chirurgicznych, zapisanych w podświadomości i z niej odczytanych, nie mogłyby być całkowicie różne od procedur stosowanych przez naszych lekarzy. Najistotniejszą cechą tych relacji jest różnica pomiędzy technikami stosowanymi przez Obcych i naszymi. Rozbieżności  są tak znaczące, że przekreślają założenie o pochodzeniu ich z umysłu człowieka. Nie można przypomnieć sobie tego, czego nie przeżyliśmy.
Doktor G.Miller wykazał, że Obcy ignorują układ naczyniowy, oddechowy, limfatyczny. oddechowy, limfatyczny i cały system organów wewnętrznych od pępka aż po klatkę piersiową. Dlaczego, czy je znają, czy raczej realizują swój projekt, a te organy do niego nie należą. Wydaje się, że nie są więc zainteresowani organami znajdującymi się w górnej części brzucha. Nie badali nigdy wątroby, śledziony, żołądka ani trzustki, a na tych właśnie organach koncentruje się uwaga naszych lekarzy.
Obcych nie obchodzą główne organy, mające decydujące znaczenie dla podtrzymywania życia człowieka. Ich interesuje czaszka. W najwyższym stopniu zajmują się szczegółowym jej badaniem. Robią to jednak w dziwny sposób. W ogóle go nie znamy. Nie mamy żadnych procedur umożliwiających skanowanie zawartości mózgu, musimy się ograniczyć do zadawania pytań.
Koncentracja uwagi obcych na skórze ciała człowieka wydaje się być przesadna, ale tak nie uważam. Porwani utrzymują, że ich skóra jest oglądana co do milimetra. Co więcej, Obcy są zdziwieni lub podekscytowani, gdy widzą blizny czy nowe znamiona.
Ludzie również dość dokładnie opisują wygląd skóry Obcych. Nie ma w w niej nic ludzkiego, w niczym nie jest podobna do naszej. Przypomina raczej skórzany płaszcz, czy gładką skórę na torebki czy buty. Nie wiem, czy sobie uświadamiamy, że nasza skóra jest największym organem i ma wiele funkcji: oddycha, wchłania i wydziela. Składa się z wielu warstw, jest unerwiona, ukrwiona, przewodzi wrażenia, doznania i sygnały, wręcz czujemy skórą, czy coś przez skórę, wrażenia podświadome, pozazmysłowe. Nic więc dziwnego, że tak fascynuje obcych, opakowanych w coś nieprzewodzącego być może żadnych sygnałów. Obcy wchłaniają wręcz nasze emocje, czy zdają sobie sprawę z roli naszej skóry w produkowani i doznawaniu emocji?
Kobiety często opisują badania ginekologiczne przeprowadzane przez Obcych, jednak są całkowicie inne, brak im podstawowego elementu, ogólnie znanej czynności, wykonywanej przez naszych lekarzy. Laparoskopia wymaga nacięcia skóry, a stosowana przez naszych lekarzy igła ma znacznie większą średnicę. W badaniach, przeprowadzanych przez Obcych ważną rolę pełnią wszelkiego rodzaju igły, ślady po ich wkłuwaniu widać rankiem, gdy człowiek zostaje z powrotem włożony do własnego łóżka. Na skórze często widać ślady po wkłuciu w postaci trzech punktów, tworzących trójkąt. Często igły są wkłuwane w pępek, jak to było w przypadku Betty Hill, opisanym w książce "The Interrupted Journey" przez Johna G. Fullera.  Różnica pomiędzy techniką Obcych a ziemską jest zasadnicza. Chociaż ten przypadek został nagłośniony, to jednak dodaję garść uwag.
Zdarzyło się to w New Hampshire, które jest pięknym i tajemniczym miejscem, położonym niedaleko Mystery Hill. Oczywiście przypadkiem jest, że dwie osoby miały incydent w tym miejscu 19 września 1961 roku - a nazywają się… Hill Betty i Barney.
Mystery Hill - Wzgórze Tajemnic jest nazywane Stonehenge Ameryki. Znajduje się tam seria kamieni o dziwnym pochodzeniu. W tej również okolicy w roku 1965 zdarzyło się wiele obserwacji UFO. Trochę na wschód od centralnej części tego stanu znajduje się święte miejsce Indian. W roku 1800 odkryto tam gigantyczne cmentarzysko. Liczyło ponad dziesięć tysięcy ciał. Ułożono je koncentrycznie. Znajdują się tu jeziora polodowcowe, otoczone starymi wulkanami. Ludzie mówią, że jeziora nie mają dna i są ze sobą połączone podziemnymi tunelami, wyżłobionymi wskutek działalności wulkanów. Mówią również, że obiekty UFO wpadały do tych głębokich jezior i znikały na zawsze.
Hillowie właśnie powracali samochodem do Portsmouth  z wycieczki nad Niagarę. Zrobili sobie przystanek na burgera w Colebrook i już zdążali prosto do domu. Była godzina 22.15. Ledwo opuścili tę miejscowość, Barney zauważył na niebie dziwne światło tuż poniżej Księżyca. Obserwowali, jak się poruszało. W pewnej chwili usłyszeli serię dźwięków bip, bip, bip, a po chwili znowu bip, bip, bip. Zorientowali się nagle, że są już parę mil dalej. Wkrótce dotarli do domu. Betty podzieliła się przygodą ze swoją siostrą, Janet, która kiedy widziała UFO. Ta nalegała, by powiadomić o tym bazę wojskową Pease Air Force Base. Złożyła więc sprawozdanie, które przyjął major Paul W. Henderson. I tu kolejny cudowny zbieg okoliczności. Jest to ta sama baza wojskowa 509 Bomb Wing, która była wiązana z incydentem w Roswell w roku 1947.
W Pease Air Force Base uczyniono 20 sierpnia notatkę. W raporcie nr 100-1-61 zapisano: "dziwny incydent miał miejsce o godzinie 2.14". Były to dane z radaru. Nie przywiązano wówczas żadnego znaczenia do tego raportu. Od chwili obserwacji obiektu przez Hillów o godz. 22.15 aż do sporządzenia notatki przez wojsko minęły cztery godziny, a Hillowie usłyszeli tylko dwukrotnie serię dźwięków bip, bip, bip, następujących niemal natychmiast po sobie. Obcy mieli dużo czasu na przebadanie ich, swoim oczywiście sposobem.
Na ich stole operacyjnym wszystko jest inne. Modus operandi jest dla nas nowy. Nie znają go lekarze, a tym bardziej pacjenci, nie mogli więc niczego sobie przypomnieć, musieli przeżyć fizycznie.
Znana badaczka UFO, Jenny Randles, którą miałam okazję spotkać na zjeździe w Londynie i z powodu której doznałam niezwykłej i trafnej wizji paranormalnej, przeprowadziła studium w celu oddzielenia prawdziwych relacji ze spotkania z Obcymi od wymyślonych. Testowi poddała  jedenastu mężczyzn i dziewięć kobiet. Poproszono ich, aby wymyślili porwanie przez Obcych i je opisali. Gdyby się okazało, że opisy porwań wymyślonych i prawdziwych były podobne, oczywisty wniosek sam by się narzucał.
Aż dziewięćdziesiąt procent badanych opisało sposób, w jaki się dostali na statek. Podali, że przyprowadzili ich Obcy uzbrojeni w broń, wystrzelającą promienie. Jak wiemy, porwani opisują, że przeniknęli do statku wchodząc w okrąg światła, bryłę światła lub towarzyszą im Szaraki. Opisując wygląd Obcych, pięćdziesiąt pięć procent respondentów stwierdziło, że byli niscy, a dwadzieścia pięć procent uznało ich wzrost za wysoki. Nikt nie napomknął nawet o Szarakach. Mimo że aż dziewięćdziesiąt procent porywanych opisuje badania medyczne, żadna osoba ankietowana przez Jenny Randles nawet o tym nie napomknęła.
A jakie były powody porwania ich na statek: trzydzieści pięć procent ankietowanych podało, że Obcy chcieli im udzielić pomocy. Żaden natomiast z porwanych w Wielkiej Brytanii nie podał, że został przeniesiony na pokład dla jakiegokolwiek korzystnego powodu. Jak widać, opisy prawdziwe i wymyślone różnią się całkowicie, nie zgadzają się w żadnym punkcie. Najistotniejszą różnicą jest brak napomknienia o przeprowadzaniu przez Obcych badań medycznych. Doktor G. Miller wykazał, że opisy medycznych procedur, przeprowadzanych na statkach są tak różne od naszej ziemskiej medycyny, że  jest całkowicie niemożliwe, by taki opis został zaczerpnięty z  wyobraźni tych ludzi.   Gdyby więc chociaż jeden z ankietowanych przez Jenny Randles wymyślił sobie medyczne badanie, przeprowadzane na statku, jego opis przedstawiałby w stu procentach procedury stosowane przez ziemskich lekarzy.


8 komentarzy:

  1. Osobiście dopisze , że lekarze weterynarii podobnie nie noszą ubrań ochronnych, a jak juz coś nosza to nie tak jak w szpitalach . O co chodzi. O nic o to że jesteśmy tak jak bydełko w stajni na tym ziemskim padole . Niestety !.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawało mi się, że już napisałam odpowiedź na pański komentarz, za który dziękuję, ale go nie widzę. Chodzi mi o to, że możemy sobie przypomnieć tylko to, co przeżyliśmy. Gdyby Obcy mieli na sobie ubranie ochronne czy choćby rękawiczki i zastosowali jedną procedurę typową dla naszych lekarzy, porwani na pewno by o tym wspomnieli. Niestety, w żadnym opisie badań nie pojawił się żaden ludzki element. Zachęcam do lektury następnego blogu który wkrótce zamieszczę. Napiszę w nim, po co - według mnie - przybywają.

      Usuń
  2. Emmo, pisz, kontynuuj, to sprawy niezwykle ciekawe,a przez wiele osób zupełnie nieznane. Gratuluję i czytam, Czasem coś, jeśli pozwolisz dopiszę od siebie, jako komentarz.To z moich zapisków:
    (...)Mówi generał James Fogg z US Army: – To było w roku 1948. Przydzielono mnie wówczas do 82 Dywizji Sił Powietrznych, do fortecy Bragg w północnej Karolinie. Z kwatery głównej 3 Armii otrzymaliśmy informację, iż niezidentyfikowany obiekt latający miękko wylądował w White Sands Proving Grounds, w centrum Nowego Meksyku. Otoczyliśmy go szczelnym pierścieniem. Obserwacja trwała 24 godziny, podczas których doszliśmy do wniosku, że załoga tego dziwnego obiektu nie żyje. Nie widzieliśmy żadnego wejścia, żadnych drzwi. Całkiem przypadkowo natrafiliśmy na przycisk awaryjny i wtedy udało nam się wejść do środka UFO. – Jak duży był ten obiekt? – Miał około stu stóp średnicy i 10-12 stóp9 wysokości. – Czy miał formę plastra? – Tak. – Jak był skonstruowany? – Do dziś tego nie wiemy. Nie znamy zestawu metali, z których był zbudowany. Próbowano go pociąć na części, ale nie było to możliwe. Nawet diamentem nie dało się porysować powłoki, nie grubszej od papieru gazetowego. Na pokładzie UFO było pięć zwłok pozaziemskich istot. W celu dokonania sekcji i innych badań przewieziono je do bazy Wright Patterson. Osobnicy byli bardzo mali – mieli po około trzy i pół stopy wzrostu. Jeden z nich, prawdopodobnie komendant, był nieco większy – miał cztery stopy. Wszyscy byli odziani w przylegające do ciała srebrzyste uniformy bez guzików, zamków błyskawicznych lub jakichkolwiek otworów. Humanoidzi z wielkimi głowami. Oczy ich były bardzo duże i piękne, nosy w stanie zaniku, podobnie jak uszy. Usta skostniałe – stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że nie używano ich do rozmowy. Później odkryliśmy, iż porozumiewali się telepatycznie. Ich ciała były białe, z wyjątkiem twarzy, które były purpurowo-czerwone. Nie mogliśmy tego pojąć. Dopiero po pewnym czasie stwierdziliśmy, iż istoty te udusiły się w trakcie lądowania. – Czy Pan sądzi, że istoty te zginęły na skutek nieszczęśliwego wypadku, czy też może wskutek zabójczego dla ich organizmu składu ziemskiej atmosfery? – Uważam, że celowo wysadzili luk i udusili się, ponieważ chcieli, aby ludzie zobaczyli pojazd kosmiczny wraz z ciałami. – Czyżby nie chcieli wpaść żywi w ręce ludzi? – Moim zdaniem tak to zaplanowano. Pisałem o tym szerzej w książce pt. „Raporty Fogga”, stawiając tezę, że wiele pozaziemskich istot znalazło się u nas po to, aby odzyskać to, co utraciły, czyli człowieczeństwo: inaczej mówiąc, zdolność okazywania uczuć. To właśnie jest przyczyną uprowadzeń, o których informuje się na całym świecie. W celu stworzenia nowej istoty E.T. próbują zdobyć części zastępcze. Dlatego pobierają kobietom jaja i płyn waginalny, a mężczyznom nasienie. Szukają enzymów, krwi i powiązań genetycznych... – Czy mógłby Pan opowiedzieć o kontaktach ludzi z humanoidami z pojazdów UFO? – Mogę opowiedzieć o jednym przypadku, kiedy uwięziliśmy istotę, która żyła wśród nas około dwunastu lat. – W jaki sposób porozumiewaliście się? – Tylko telepatycznie. 9 1 stopa = 0,30480 metra

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja uwaga jest dla mnie cennym uzupełnieniem, mam bowiem zamiar napisać, że ludzie i Ziemia są bezcennym skarbem dla Obcych. rezerwuarem utraconej siły biologicznej, psychicznej i emocjonalnej. Mówiłam o tym, komentując w ostatnią niedzielę dyskusję w Radiu Paranormalium. Pozwolisz, że zacytuję tę wiadomość od ciebie, za co z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo miło bylo usłyszeć paną w Radiu p. Głos prawdziwej profesjonalnej badaczki UFO . Pani opinia na temat fenomenu UFO ,jak zauważyłem , jest inna niż prowadzących .Pan Piotr skłania się ku tezom o istnieniu jakiejś bliżej nieokreślonej inteligencji ,która , z jednej strony kieruje rozwojem cywilizacji ,z drugiej bada swój wytwór podszywając się niejako pod kosmitów . Odniosłem wrażenie że, Pani ma inną ocenę tego zjawiska .
    Natomiast jeśli chodzi o porwania , zauważyłem że, szare małe ludziki są domeną doniesień z USA lub nawet szerzej, z Nowego Świata.Nie wiem czy się Pani ze mną zgodzi w tej sprawie.
    Stąd relacje z UK będą miały inne cechy .
    Nurtuje mnie jeszcze jedno, opinia że, jeśli czegoś nie przeżyliśmy to nie wymyślimy tego. Owszem , ale od prawie wieku jesteśmy niemal bombardowani różnymi powieściami o Kosmitach , kontakcie i wojnie z nimi. Jednym z pierwszych filmów był przecież "Lot na Księżyc". Niemal nie da się od tego uciec , a podświadomość wszystko to łapie , przetwarza zapisuje .Często nieświadomie wgrywając to jako nasze wspomnienia. Tak się uczymy "na cudzych błędach". Czy zatem nie jest to mozliwe że część ze wspomnień z abdukcji , nie jest takimi właśnie wgranymi przez podświadomość wspomnieniami , zaznaczam - część. Te wspomnienia abdukcji które są potwierdzone obserwacjami obiektów, bezsprzecznie są jak najbardziej realne i dziwi postawa świata nauki który bagatelizuje i unika tego problemu.
    Cóż , czekam na Pani kolejne wypowiedzi radiowe które wnoszą wiele do dyskusji w debatach ,pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za miłe słowa i wysoką ocenę. Będę więcej pisała na temat mojej teorii i mam jeszcze wiele innych tematów, nad którymi pracuję. Jest wśród nich ukazanie symbolicznego związku pomiędzy zaobserwowanymi sytuacjami i filmami oraz dziełami literackimi. Są powiązania, ma pan całkowicie rację, ale nie wiem, czy jest taki prosty bezpośredni wpływ, odbicie ilustracyjne. Od dawna się interesowałam przemianami symboli, a także niesamowitej ich trwałości. Tak zwany świat nauki jest w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o ten temat. Czy można sobie wyobrazić, że jakiś pan doktor zwróci się do ministerstwa z prośbą o dotacje na badania przedstawień Obcych w świadomości. Pewna pani psycholog w Stanach zajmowała się podobnymi badaniami, może się pan domyślić, co udowodniła. Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe wypowiedzi jeszcze niedawno uśmiał bym się po pachy.Ale niestety oni są byli i będą.Ostatnio coś mi z nimi po drodze,zmiennokształtni,ufo często mam z nimi do czynienia. Bazują na naszej energii to fakt traktują nas jak bydło z pewnością.Lecz wiem jedno boją się.Coś w nas jest takiego co wywołuje w nich trwogę.Na razie dają się mi fotografować taki dar mój,co będzie dalej nie wiem czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy jest tym samym Anonimowym, który wypowiada się pod innymi wpisami, i ja uważam, że nie jest to zabawne, a z darami tego typu trzeba ostrożnie się obchodzić.

      Usuń