piątek, 14 kwietnia 2017

Naukowe zmartwychwstanie



Pierwszy nowożytny eksperyment z przywróceniem życia zmarłemu człowiekowi miał miejsce na Biskupiej Górce. To niesamowita metoda, całkowicie naukowa, kto ją stworzył? A historia jest prawdziwa. Ciekawe, kto ją odkrył? Może pewien dziewięcioletni chłopiec, który znalazł ukrytą na strychu starą książkę. Ale to w mojej powieści. A co jest prawdą?


Zacznijmy od starożytnych Egipcjan, którzy uważali, że ciało może znowu zostać powołane do życia, ale musi być kompletnie i dobrze zachowane. Opisy preparowania zwłok to lektura dla osób silnych psychicznie. Z książki, którą kiedyś czytałam, zapamiętałam, że przez nos usuwano mózg cienką rurką. Kapłani-medycy potrzebowali kobiet, bynajmniej nie po to, by ich serca konserwować w dzbanie z miodem. Nieszczęsne kobiety wariowały od widoku rozkrojonych ciał, leżących na stołach, i od odoru pomieszanego z silnie pachnącymi olejami. Potem do prosektorium na dnie piramid wrzucano  niewolnice. Zostawały tam na zawsze. Historia milczy o balsamowaniu ich ciał. 

W British Museum w Londynie oglądałam mumie przywiezione z Egiptu. Niektórym nieco się rozwinęły bandaże. Nie mają szans na zmartwychwstanie, gdyż ich wnętrzności pozostały w głębi piramid  zasypane gorącym piaskiem. Uczeni mają jednakże dostęp do ich skóry i kości, mogą wypreparować DNA albo i coś, czego jeszcze nie znamy, ale nauka odkryje.

Nathaniel Wolf ogląda Wielką Niedźwiedzicę
Na to również liczył pewien uczony z  Biskupiej Górki. Skończyło się w zapieczętowanej kapsule, zaczęło od gwiazd. Dzielnicę zbudowano na wysokim pagórku. We wszystkich wojnach, kiedy obce wojska próbowały zdobyć Gdańsk, wtaczano działa na górę, a ich paszcze były skierowane na miasto. Dla zapewnienia bezpieczeństwa wznoszono fortyfikacje i budowano bastiony. Wzgórze było punktem militarnym i byle cywil nie miał tam prawa wstępu, a jedynie panowie w mundurach. Był jednak pewien wyjątek. 
Wiek XVIII był stuleciem nauki, nastały czasy Oświecenia. Stosowano  metodę eksperymentu, prowadzono obserwacje przyrody. W Gdańsku działało Towarzystwo Przyrodnicze. Prestiż jego był tak wielki, że zezwolono mu na zakup terenu przy bastionie Ostroróg, tam wzniesiono obserwatorium astronomiczne. Tę Dostrzegalnię Gwiazd wybudował i wyposażył z własnych środków Nathaniel Wolf. Na jej szczycie postawiono lunetę. Z daleka mogła wyglądać jak działo z długą lufą.

Wynalezienie lunety to ciekawa historia, dramat pełen powtórek, podpowiedzi i ściąg. Jak to zwykle jest w naszej ludzkiej historii, wciąż odkrywamy wszystko na nowo. Trzej producenci okularów z Holandii złożyli w Urzędzie Patentowym dokument o przyznanie patentu na lunetę, a uczynili to w odstępie zaledwie kilku dni. Puśćmy wodze wyobraźni, co mogło się tam wydarzyć: szpiedzy przemysłowi, uczeń szlifujący soczewki, który zdradził tajemnice konkurencji? Mógłby powstać niezły thriller. Galileusz tak udoskonalił ich wynalazek, że zobaczył wszystko, czego nie powinien, a mianowicie układ heliocentryczny. Skorzystał z doświadczenia Giordano Bruno i nie opierał się Kościołowi, odwołał prawdę naukową, ocalił życie i nauka na tym skorzystała. 
Trzeba było przecież udowodnić obserwacje Demokryta, z IV wieku BC, który poprzez lunetę z oszlifowanego kwarcu obserwował Drogę Mleczną. Kepler studiował dzieła Al-Hajsama z XI wieku i stał się ojcem astronomii.

Nathaniel Wolf nie zapisał swego nazwiska w historii odkryć astronomicznych. Był  lekarzem królewskim, zasłynął z wprowadzenia zastrzyków przeciw ospie. Zmarł w grudniu 1784 roku w czasie epidemii grypy. Wierzył, że medycyna w ciągu stu lat od jego śmierci rozwinie się tak, by go wskrzesić do życia. Kazał się pochować w specjalnej drewnianej kapsule, wypełnionej płynem podobnym do formaliny, który miał zakonserwować jego zwłoki. W testamencie zaznaczył, że jego grób ma być wykopany koło Dostrzegalni Gwiazd.

Początek XIX wieku to czas I Wolnego Miasta Gdańska. Przebywający w mieście francuski generał Rapp w czasie oblężenia miasta w 1813 roku kazał rozebrać udynek obserwatorium. Grób i pomnik Wolfa przetrwały kolejne wojny. Prof. Kilarski wspomina, że miejsce spoczynku lekarza-astronoma było znane jeszcze kilka lat po zakończeniu II wojny światowej.

A jak dalej potoczy się historia chłopca, który znalazł księgę na temat Wolfa i obserwatorium? Muszę ją napisać. 

Fot. Wojtek Ostrowski

4 komentarze:

  1. Myślę że zmartwychwstanie moze byc tylko dziełem Boga i nie wierze w jakies inne teorie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta tzw. metoda naukowa na nic się nie zdała, a mumie egipskie leżą sobie w bandażach od tysięcy lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alleluja Autorko, Jezus Chrystus zmartwychwstał. Alleluja, alleluja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, Leszku, ale martwychwstanie dopiero jutro.

    OdpowiedzUsuń