Jak się nazywa, wszyscy wiedzą, przynajmniej ci, którzy czytują memy na fejsie; trudno bowiem w naszych czasach wymagać, by ktoś przebrnął przez kilka tomów dzieła Prousta. Nie pamiętam, w którym to zamieszczono miejscu i ja powtarzam po innych.
Obyczajem francuskim moczy się ciasteczka w porannej kawie.
Uczyniwszy to i włożywszy miękkie do ust, narrator dzieła poczuł smak
magdalenki na języku - tak bowiem nazywało się ciasteczko. I wtedy nagle
wyciągnęła się ręka czasu i przesunęła się poprzez dni, miesiące i lata, wciąż
sunąc wstecz i pochwyciła za ucho identyczną godzinę jakiegoś poranku przed
wieloma laty, gdy pił taką samą kawę /herbatę i również moczył w niej
magdalenkę, by poczuć smak na języku.
Identyczne pragnienia, choć może nie tak wytworne, odczuwają
osoby, które zbierają przedmioty. Nie mogą się z nimi rozstać za żadne skarby,
bo przecież mają skarby. Oglądaliśmy kiedyś serial, amerykański oczywiście, o
ludziach, których mieszkania były zagracone i zarzucone przedmiotami tak, że
dla lokatorów pozostawała tylko wąska dróżka na dywanie, po której klucząc
wśród stert gazet, kartonów z butami i milionami wypalonych zapałek, mogli
dotrzeć do łóżka, gdzie leżały stosami skarpetki nie od pary, krawaty, których
nie udawało się zawiązać i gawroszki w groszki, zawsze poza modą. Życie tych
ludzi było puste w przeciwieństwie do przepełnionych mieszkań. Zajmowali się
tylko gromadzeniem przedmiotów, które kiedykolwiek dotknęła ich ręka.
I dopiero wtedy stawał się cud. Ujmowali jakąkolwiek gazetę,
na przykład z dziesiątego stycznia sprzed kilku lat. Na pierwszej stronie
czerwony tytuł O. J. Simpson uniewinniony. I nagle czytającego ogarnia
wściekłość taka sama jak wtedy. Widzi siebie, jak biega po tym samym pokoju,
wrzeszcząc ze złości: "Niemożliwe, wywinął się łobuz, bo ma
kasiorę!". Chciał wtedy podrzeć gazetę, ale ją tylko rzucił na dywan i
podeptał, następnego dnia została przykryta następną gazetą i potem kolejnymi i
następującymi.
Albo na przykład skarpetki. Choćby ta śmieszna w zielone
paski. Nosił je, gdy wygrali mecz w szkole, a on strzelił, no, o mało co nie
trafił do bramki, tyle że własnej. Miał szczęście, nie było samobója.
Zapanowała ogólna radość i wrzawa, wszyscy się wymieniali skarpetkami, drugą
dostał ten, który po meczu podstawił mu pięść pod nos i spojrzał z wściekłością
w oczy. Taak, miał szczęście, nie uderzył go, żyje.
A więc ten program telewizyjny polegał na tym, że ekipa
sprzątała dom zbieracza. Kilku silnych wynosiło pudła z serwisami dla lalek,
starych filmów na DVD, rękawiczek i zapałek, lekko tylko nadpalonych. "Po
co ci te zapałki?" Ramię silnego już przechyla karton nad kontenerem na
śmieci. Ręka delikwenta wyciąga się sama, zawisa w powietrzu, oczy patrzą w
dal. "Chciałem z nich zrobić model Concorda i okrążyć kulę ziemską".
Ręka opada, ramię czyściciela przechyla pudło, zapałki wpadają się do śmieci, a
wraz z nimi sypią się kryształowe cegiełki wielkich pałaców marzeń. Już nie
poleci ponad oceanami, gdy siedząc z zapałką w ręku, dumał, że spogląda z chmur
na wielkie fale, okręty i macha do pasażerów na pokładzie i pomiędzy wszystkimi
łączy się mocna lina sympatii i życzliwości, są razem, choć on siedzi sam w
swojej kuchni i gaśnie zapałka.
Odwraca się i odchodzi, człapiąc przez wiosenną kałużę i
odwraca się plecami do wielkanocnych porządków. Wkrótce, wszystko, co
niepotrzebne, znajduje swój koniec w olbrzymich kontenerach, które pojadą na
wysypisko. Mieszkanie zostanie wysprzątane i urządzone według dizajnu w stylu postmodernizmu.
Ekipa odjedzie, on popatrzy za nią, stojąc na progu. Nikt nie machał,
zatrzasnęli drzwiczki.
Potem będzie się tłukł w pustym mieszkaniu bez wspomnień i
marzeń. Następnego ranka włączy elektryczną kuchenkę bez pomocy zapałek.
Usiądzie przy stole udekorowanym wazonikiem bez kwiatka i zabierając się do
picia herbaty, weźmie do ręki magdalenkę, która będzie tak krucha, że rozsypie
się od dotyku.
Tekst Kulturowe cookies znakomity. Widzę, widzę w nim cząstkę siebie, zapewne tak jak wielu Czytelników, zwanych Archiwistami życiowymi. Cząstkę, ale w całym eseju, felietonie, rozpoznaję zachowania i zwyczaje moich znajomych na przestrzeni lat. Twoje pióro Emmo jak zawsze na najwyższym pułapie. Czekam na kolejne kultowe teksty. Się czyta. Pozdrawiam. I popijam wzbudzone refleksje poranną kawą.
OdpowiedzUsuńA czy moczysz w nim magdalenkę, i co wspominasz, co jest warte pamiętania: radosne chwile - tak. tylko te.
OdpowiedzUsuń