środa, 25 stycznia 2017

Jęczennica


Nie mogłam zrozumieć okrzyku: "Chcę się natychmiast z nią ożenić" w mitach greckich, które czytałam jako grzeczna uczennica szkoły podstawowej. Widziałam białą suknię do kostek, oczy opuszczone na bukiet. Nie miałam pojęcia, jak te rzeczy zdobyć szybko na łące.

Kolejne zdziwienie czyhało na mnie w balladzie. "I do mnie, woła, pójdź do mnie". I kilka linijek niżej: "Wtem z osłon błysną piersi łabędzie, Strzelec w ziemię patrzy skromnie". Wyobrażałam sobie kobietę porośniętą od przodu białymi piórami i nie potrafiłam odgadnąć, dlaczego ów strzelec brnie w wodę jeziora, nie bacząc na głębię. Martwiłam się ogromnie, że się utopi.
Teraz martwiłabym się czymś innym: czy strzelec poluje na zwierzęta i zabija lisice wraz z siódemką jej dzieci. Uciekały przed drwalami, rżnącymi drewno, poruszając piłą rytmicznie do przodu i do tyłu. Jeden nagle się odwraca i woła do chłopaka: "Do roboty, leniu, bo ci zerżnę tyłek" - już odpinał sprzączkę, by wyciągnąć pasek. Rżnięcie uzyskało kolejne znaczenie.
Inny jego sens, te prostackie i chamskie ruchy do przodu i do tyłu były nie do zaakceptowania przez arystokratów ducha i umysłu, więc musieli je uwznioślić, wspinali się na skały, spoglądając z wysoka, jak w głębi dzikie wodospady porywały pragnienie i kusiły: "skocz", co wydawało się drugą stroną i celem udręki. 
I Werter nie mógł przebrnąć przez wertepy namiętności, brał pistolet do ręki, choć panicze nadal ganiali za dziewkami fornalskimi do stodoły, gdzie leżały pnie drzewa, do rżnięcia, wiadomo. Tristan się smucił i wciąż tęsknił.
Takie to było ładne i wzniosłe, i zafałszowało na lat sto z okładem. Zadumawszy się nad książką, nie możemy rozstrzygnąć, czy odstręcza nas dziwactwo, czy kłamstwo niedoścignionego wzoru, którego nie chcemy ścigać.
W naszej naukowej epoce romantyzm zastąpiono słowem chemia, sądząc nadal, że miłość wszystko pokona, lecz potyka się najczęściej o próg łazienki, skąd słychać szum spłukiwania. Romantycznie się śpiewa, że wszystko ci wybaczy, lecz jest wprost przeciwnie, nie zapomina najmniejszego błędu: "Jak możesz mi to robić, skoro mnie kochasz". Bajkowe relacje rozpadają się w codzienności i wpadają w głębię frustracji.
Piękne ciała wyginają się na rurze w lokalu pod wrzaskliwym neonem, banknoty wsunięte za stanik: to tylko ciała i stać mnie. Degradacja, by zarobić na nieślubne dziecko, bo nade wszystko je kochamy, tak przynajmniej nam do głowy wciska współczesny wzór kulturowy, nasza nieromantyczność. Ale wzniosłość się ostała i mąci młode główki, bo przecież nie może istnieć w zwyczajnej formie dwóch taktów. Demony zwieszają swe chude nogi z parapetów sypialni, wampiry przysysają się do krtani, wreszcie potwór podnosi z twarzy kaptur: "I tak cię kocham", mówi ona, nie wiedząc, że to wizualizacja potwierdzenia, że on się nie zmieni. Chcą zostać męczennicami miłości, więc się im wmawia, że są gotowe na wszystko, chcą być rozdarte i wyssane, nie rozumiejąc, ale to ładne i wszyscy tak chcą, męczennice kulturowego wzoru.
Na gg codzienne propozycje: "Czysty układ, tylko seks. Czy chcesz zobaczyć mojego…". Wprowadzimy prawo, by zblokować strony i kupimy nowy Smartfon na komunię świętą. Odmawiają "Modlitwy o miłość", bo są w Internecie, wierzą, że to magia miłości, a nie rzeczywistość wirtualna, której przecież nie ma. Moja kotka Gryzelda chce wyjść za mąż, natychmiast. W pustych pokojach woła narzeczonego, wyśpiewuje arie chrapliwym, tęsknym głosem. Woła przez kilka dni, właśnie w radiu ją zagłusza: "We will, we will, rock you". Czy rozkołyszą, gdy się wszyscy weźmiemy za ręce jak na weselu, czy rozkołyszą nam duszę, czy chodzi o zmysły. Gryzelda, jęczennica miłości siada na parapecie i wygląda kocurka, biegnącego przez śniegi, bo pokona wszystkie przeszkody z ogonkiem do góry podniesionym.

1 komentarz:

  1. Tak, tak. Wszystko to prawda. Zapewne inny ogląd problemu w zależności od płci, wrażliwości, itd. itd. itp. Czytałem z wypiekami na twarzy i uniesieniu.

    OdpowiedzUsuń