Obok śmietnika leżał dwutomowy słownik języka polskiego, oprawiony elegancko w szare płótno. Podniósł go złomiarz, otarł delikatnie i zaczął przewracać kartki, jakby miał w ręku modlitewnik. Pamiętam, że stałam kiedyś w kolejce, by taki słownik zakupić, kosztował dużo, i byłam bardzo dumna z posiadania tego dzieła.
Strażnik w mundurze wyciąga rękę z budki, sięgając po
paszport. Przybija pieczątkę, buch. Wolny wjazd. Zwoje kolczastych drutów lśnią
w słońcu. Pyski armat, trzej pogranicznicy z bronią idą wzdłuż zaoranego pasa
ziemi. Tak wyglądają granice pomiędzy krajami.
Młody król obejmuje panowanie, spiskowiec zasztyletował
prezydenta, wygrana bitwa - to granice pomiędzy epokami w historii. Czy tak
jest istotnie?
Czyżby naszą rzeczywistość tworzyły słowa? Czy są cegłami, z
których się tworzy budowlę, w której mieszkamy? Pierwsze z nich to portal,
port, z którego wyruszamy na inne morze, brama, przez którą przechodzimy do
obcego miasta. Właściwie wszyscy już przeszliśmy przez tę bramę, oglądając się
ze zdziwieniem na pozostałych po tamtej stronie. Nie odzywamy się do nich, gdyż
i tak nas nie zrozumieją.
Mówimy im: napisz na klawiaturze, oni wyciągają wieczne
pióro. Próbują pisać na kartce, nie ma jednak atramentu. Wzruszamy ramionami,
co to jest kałamarz? Wysyłamy smsa, dociera do satelity, lecz nie do nich.
Proponujemy, że uruchomimy panel, więc oni zasiadają na
krzesłach wokół stołu konferencyjnego, czekając na podanie tematu, wszak ma
odbyć się dyskusja. Czy są jakieś inne opcje. może napiszesz cefałkę? Wetknij
pendrive'a do portu. Podpowiadamy, że to gniazdko. gniazdo. Rozumieją to, gdyż
ma całą rodzinę: zagnieżdżać się, gniazdować, gdyż to stare polskie słowa.
Najpierw służyły nazywaniu przyrody, w miarę wytwarzania przedmiotów, wchłaniały
inne. Obce słowa są samotne i musimy się ich nauczyć, zobaczyć rzecz, by je
zrozumieć, żadna siostra-słowo nie podpowie nam znaczenia. Często nas mylą. Na
przykład wszędobylskie słowo kwota. Tamci za bramą wyciągają banknoty, gdyż ono
oznaczało sumę pieniędzy. My wiemy, że są kwoty uchodźców i kwoty mleczne, po
prostu liczba, ilość.
Jaki więc jest współczesny język? Wspieram się autorytetem,
a jest nim Bartek Chaciński. Jego autorstwa jest Wypasiony słownik
najmłodszej polszczyzny (2003), Wyczesany słownik najmłodszej
polszczyzny (2005) i Totalny słownik najmłodszej polszczyzny (2007).
W "mówionym języku pisanym" w
sieci ciekawym zjawiskiem są hashtagi, jest dużo skrótowców. Polszczyznę od
dawna zmieniają wulgaryzmy w pozytywnych kontekstach (słowo "zajebiście"),
ale podążamy też za tendencjami światowymi i używamy coraz częściej języka
obrazkowego (emoji) - anglicyzmy i skróty oczywiście ciągle w modzie.
Słowa mają również status społeczny jak
zauważył nasz Kaszuba Stanisław Janke. Celebrytka mieszka z przyjacielem,
sprzątaczka z konkubentem. Wulgarne słowa uzyskały nobilitację, używają ich
dziennikarze, artyści, ludzie władzy. Wszyscy czują się rozgniewani, wkurzeni
na to, co widzą w realu.
Arystokracja angielska uważa, że o jej
statusie świadczy czystość języka, prawidłowa składnia i wymowa. Miałam kiedyś
okazję być w pałacu i słuchać, jak mówi lord. Był to koncert na słowa. Nie określę:
zarąbisty za cenę przynależności do was. Powiem: bardzo piękny. Atakujcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz