środa, 16 grudnia 2020

Nie dotykaj mnie!

To jest zasada świata opisanego w opowiadaniu "Zapakować w pudełko"

A świat to gigantyczne Megalopolis, miasto obejmujące świat. Nie ma niczego poza wieżowcami i wijącymi się pomiędzy nimi ulicami.

A co z przyrodą? Ona jest taka szkodliwa: krokodyle nie myją zębów, ile w nich zarazków, przełykają truciznę i rozprzestrzeniają choroby. Szkodliwe są także inne zwierzęta, choćby wilki. Teraz również myśliwi strzelają do nich i zabijają tysiącami, gdyż szkodzą lasom. A w przyszłości: "Pojawiła się tak zwana choroba wilczych kłów. (…) Kryła się w kanałach zębowych i trzeba było jej szukać, by zahamować w porę. Mogła zdziesiątkować stado i rozprzestrzenić się na całą wilczą populację. Uczeni uratowali również krokodyle przed straszną zarazą. (…) Pożerały mianowicie całe owce lub sarny. (…) Trzymały je w pysku, żując po kawałku miesiącami! Flora bakteryjna odkładająca się na zębach była zgnilizną śmierci. Zwierzęta ledwo odratowano, wstrzykując płyny dezynfekujące. Ciecz była zamknięta w milionach mikroskopijnych kuleczek."

Takie doświadczenia prowadzono w Kopule, centrum badawczym, mieszczącym się na rozległym terenie, zamieszkałym przez zwierzęta. Nie były wolne, każde miało odpowiednie pomieszczenie i było pod kontrolą. Prowadzono na nich doświadczenia.

"Krok po kroku człowiek mógł szerzyć dobrodziejstwo naukowego traktowania kolejnych gatunków zwierząt. Szczepiono miliardy ptaków, wyłapując je w specjalne sieci o bardzo małych oczkach. Mutowano owady, by omijały określone gatunki roślin. Do każdego odwłoczka pszczoły czy komara przyczepiano super zminiaturyzowany nadajnik. Informował nie tylko o miejscu pobytu konkretnego osobnika, ale również o jego zdrowiu i odporności. Stąd już tylko kilka kroków do wzięcia pod kontrolę kolejnych gatunków, wreszcie wszystkich. Nad każdym czuwali naukowcy w odpowiednich stacjach hodowli. Wszystkie zwierzęta były szczęśliwe."

Sądzicie z pewnością, że to absurd. Przecież były propozycje tworzenia sztucznych pszczół, gdyż naturalne wytruto i pojawiły się problemy z zapylaniem roślin. Jak widzicie, Drodzy Czytelnicy, początek został już zrobiony.

Najważniejszy jest rachunek ekonomiczny, czy to się opłaci.

"Samo wyprodukowanie miliardów szczepionek pchnęło do przodu przemysł chemiczno-farmaceutyczny. Powstały w dodatku laboratoria badawcze dla opracowania odpowiednich włókien do robienia sieci w celu wyłapywania owadów. Posunęła się miniaturyzacja a poza rząd nanowielkości. Na uniwersytetach uruchomiono nowe kierunki studiów. Wszyscy mieli pracę. Bez przesady, świat żył ze zwierząt jak przed tysiącami lat, lecz nie używano ich skór na futra, a jelit do skrzypiec i rybiego tłuszczu nie palono w lampkach."

Zauważyliśmy z pewnością znaczną aktualność, przynajmniej jeśli chodzi o szczepionki, one zawsze się przydają i mogą uratować ludzkość i komary.

Do centrum pewien naukowiec zaprosił nielegalnie podczas weekendu swoją znajomą. Przybyła zdesperowana, by ratować swego syna, który cierpiał na straszną chorobę: brak odporności, na jego skórze krew nie zasychała, uczeni jednak odkryli nowatorską metodę leczenia. Należało kontaktować się ze zwierzętami, dotknąć sierści, pogłaskać, w skrajnych przypadkach pozwolić polizać rękę.

Był to akt wielkiej odwagi, gdyż od pokoleń głoszono odrazę i szkodliwość zwierząt, a szczególnie płynów ustrojowych. Po dotknięciu czegokolwiek należało dezynfekować ręce specjalnym płynem. To nam coś przypomina. Panował ścisły zakaz dotykania, dotyczył szczególnie rzeczy naturalnych. Kobieta zmuszona przez pana naukowca dotknęła drąga od zagrody, doświadczyła tego po raz pierwszy w życiu.  

 Kobieta pragnęła ratować dziecko za wszelką cenę.  Chce się dla niego poświęcić i coś nam to przypomina.

Czy skłonienie jej do kontaktu z przyrodą było jedynym celem zaproszenia kobiety do czegoś w rodzaju lasu, gdzie byli sami i należało ujawniać instynkty? Naukowiec był nowoczesny, wyznawał naturnizm, ostatnio zdefiniowaną doktrynę filozoficzną. Zakładano, że człowiek miał wspólnych praprzodków ze zwierzętami. Poglądy te zdeterminowały zachowanie mężczyzny.

Powiedział, że pomoże jej, jeśli będzie grzeczna, ona jednak nie rozumie tego kolokwializmu. "- Będę grzeczna. Zrobię wszystko, co mi każesz. Po to tu przyszłam. Znowu wydał z siebie krótki odgłos, śmiech skrywający prawdziwe pragnienie."

Czy kobieta je odgadnie, widzą lwa leżące na lwicy. "Pod drzewami tańczyły kolorowe pawie, rozwijając swe szalone ogony przed skromnie stojącymi samiczkami, które pozwalały się adorować. (…) Kobietę zdumiały i zachwyciły zaloty, które widziała po raz pierwszy w życiu. (…)

Odbiegła, patrząc jak samiczka pawia stawia szybkie i małe kroczki. (…) Kobieta usłyszała za sobą szybkie kroki. Szedł za nią, wbijając obcasy w ziemię. Zaciskał wargi i wpatrywał się w jej plecy. Przyspieszyła."

"Kobieta dochodziła do kolejnej zagrody. Zobaczyła nagle, że poza barierką biegną zwierzęta. Uciekała suka, wysoka i na śmigłych nogach. Tuż za nią gnał kudłaty pies. Nie spieszył się, biegł spokojnie i pewnie."

Kobieta się obejrzała, w twarz mężczyzny była zaciekłość.

"Namiętność rui, żar i wilgoć, żółte oczy mężczyzny i niepokój w jego krokach popędziły kobietę do biegu".

Czytelnicy z pewnością wiedzą, co się wydarzy, ale czy tylko to?

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz